;)

niedziela, 18 stycznia 2015

Po latach....

Witam serdecznie.

W związku z ilością napływających do mnie e-maili, mimo iż ostatni post napisałam parę lat temu, postanowiłam napisać jakie były dalsze losy mojego życia. Jeśli jesteście zainteresowane/ni to zapraszam do lektury ;)

Jak już wcześniej kiedyś pisałam po przyjeździe mojego męża do Polski odważyliśmy się założyć swój biznes. Lekko nie było oczywiście, ale jakoś poradziliśmy sobie. Od samego początku osiągnęliśmy wielki sukces, lokal zarabiał na siebie i na nas, dorobiliśmy się samochodu, wynajęliśmy mieszkanie. I wówczas nasiliły się nasze problemy osobiste....

Po przyjeździe do Polski, gdy "emocje już opadły", a my nacieszyliśmy się sobą zaczęły się problemy dnia codziennego. Gdzie pójdzie do pracy? Za co będziemy żyć? Co zrobimy dalej?

Doszedł jego osobisty kryzys związany z językiem oraz oddaleniem się od przyjaciół i rodziny. Brakowało mu tutaj "swojaka".

Sama namówiłam go i zawiozłam  po raz pierwszy do klubu na imprezę. Między nami był prosty układ - spędzamy razem 24h na dobę, imprezujemy oddzielnie. Tak więc ja ze swoimi znajomymi, on ze swoimi nowo poznanymi.

Najgorsze było to, że za bardzo mu się spodobało. Gdy zaczęliśmy dobrze prosperować finansowo znikał w każdy czwartkowy, piątkowy i sobotni wieczór. Poznał niestety złe towarzystwo (kawalerów, facetów żonatych ale nie przejmujących się żonami w domach itp itd). Poszły pierwsze kłótnie. Pierwsze ciche dni. Byłam bardzo wyrozumiała, w końcu jest w nowym kraju, nie ma tutaj nikogo poza mną i moimi rodzicami, którzy bardzo dobrze go traktowali.

Zaczęliśmy się od siebie oddalać. Ja ciągle albo w pracy albo na studiach (budownictwo to ciężki kierunek i wymagał ode mnie sporo poświęcenia i czasu). On albo w pracy albo z kolegami. Mijaliśmy się.

Zapomniałam dodać, że jeszcze zanim przyjechał do Polski dowiedziałam się, że nigdy nie zostanę mamą. Dobiło mnie to i prześladowało. Powodowało ciągle nawracającą depresję. Wiedziałam jak bardzo on chce mieć to dziecko. Bardzo mnie bolał fakt, że nie będziemy mieli pełnej rodziny. On chciał adoptować, może kiedys in vitro itd ale ja byłam załamana. Postanowiłam wówczas, że pobędziemy razem parę lat, a kiedy on przekroczy 30stkę (był 6 lat starszy) rozstaniemy się, on znajdzie inną kobietę z którą będzie mógł mieć dzieci. Nie chciał o tym słyszeć. Ciężko to wytłumaczyć, ale kochałam go tak bardzo, że byłam w stanie zostawić go tylko po to by miał możliwość założenia rodziny z inną kobietą. Postanowiłam cierpieć ale dać jemu szansę na normalne życie.

Czas pokazał jednak, że rozstaniemy się wcześniej niż to założyłam.

Zatrudniłam swoją koleżankę/przyjaciółkę, która była w ciężkiej sytuacji finansowej. Pracowała u nas półtora roku. Ufałam jej w pełni, do tego stopnia, że pożyczałam jej np samochód. Pewnego dnia mój znajomy powiedział mi, że zauważył iż ona zazdrości mi mojego życia. Własny biznes, mieszkanie z dala od rodziców, przystojny mąż, studia (otworzyliśmy firmę gdy miałam 20 lat).To dało mi sporo do myślenia. Z pracy wyleciała za romans z moim mężem. Nie ukrywała tego, że chce go uwieść. Rozmawiałam z nią na ten temat parę razy, nie docierało, że ma się od niego odczepić. Przez jej ciągłe wtrącanie, kłóciliśmy się bez przerwy. I tak to się rozpadło. O ich związku (tak to trzeba nazwać, bo jemu na niej zależało) dowiedziałam się w sierpniu 2012, po 3 latach małżeństwa. Sytuacja była o tyle trudna, że mieliśmy razem firmę, mieszkanie, kota itd itp. Mieszkaliśmy mimo wszystko razem, ale tylko mieszkaliśmy. Pozostaliśmy przyjaciółmi, wybaczyłam mu to wszystko. Wyjechał do Francji w czerwcu 2013roku. Od tamtej pory nie mieszkamy razem.

W między czasie otworzyłam już sama klub nocny, po roku go zamknęłam. Dochody nie były adekwatne do odpowiedzialności za imprezy masowe.

Obecnie mąż mieszka w mieście oddalonym ode mnie o 70km. Planuje wyjazd do Francji w najbliższym czasie. Mamy dobre stosunki, czasem dzwonimy do siebie, pożyczył mi pieniążki na klub.

Nie rozwiedliśmy się jednak jeszcze ze względów formalnych. Ciągle wiąże nas firma. Planujemy rozwód na 2016 - mam nadzieję.

Cała ta sytuacja - nadmiar pracy i rozstanie wydłużyły moje studia, niezdane egzaminy odbiły mi się czkawką. Aktualnie pracuję nad swoją pracą inżynierską.

Jestem singielką. Długo zbierałam się po rozstaniu. Nie było mi lekko. Bywały dni, że nie miałam ochoty wyjść z łóżka, bywają nadal. Głównie dlatego, że nie umiem życ w samotności. Jest mi ciężko zasypiać samej....


Jeśli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach lub e-mailowo...Napewno odpowiem.


sobota, 22 października 2011

Algierski gość w naszych skromnych progach.

2 dni temu po raz pierwszy w naszym nowym mieszkaniu pojawiła się druga osoba algierskiego pochodzenia. W zasadzie jest to pół Francuz, pół Algierczyk, ale wygląda na Algierczyka tylko i wyłącznie. Jest dobrym kolegą mojego męża. Na powitanie zaserwowałam mu nasze polskie łazanki :D a dzisiaj z zaciekawieniem obserwowałam jak jadł zupę ogórkową :) niestety nie był zaskoczony jedzeniem, w Polsce przebywa już 2 miesiące więc stronę kulinarną zdążył już troszeczkę poznać :) A co do zdjęć ze ślubu to mój H. zapomniał zabrać płyty z nimi ;( mam ochotę go udusić/utopić/zadźgać....

środa, 5 października 2011

Niech żyje wolność i swoboda czyli mąż pojechał sobie do Algierii :)

Ponad miesiąc temu mężuś poleciał do siebie. Hulaj dusza, piekła nie ma ;) a tak na serio, to z powodów przez które nie pojechałam razem z nim ominęło mnie prawdziwe wesele (byłam tylko na własnym hehe) i rytuał obrzezania jego bratanka. O tyle o ile nie mam ochoty patrzeć jak mu obcinają to i tamto, to ciekawa jestem jak wygląda tradycyjna impreza z tej okazji. Z tego co mi tam mąż wspominał przypomina to imprezę weselną, a napletek chłopca zakopuje się za miastem w towarzystwie kobiecych okrzyków weselnych (dla tych, którzy owych odgłosów nie znają podaję stronkę

http://www.youtube.com/watch?v=BuyWbP4EzJs

w 10 sekundzie zaczyna być słychać "ujadające" kobiety ;)

Mimo wszystko nie żałuję, że nie pojechałam. Dwutygodniowe przygotowania do ślubu.....pieczenie ciastek i innych dupereli, to nie dla mnie :D:D

Mąż wraca w sobote pełen zdjęć ze ślubu ;) baaaardzo tradycyjnego ślubu. Obiecuje coś wstawić ;)

niedziela, 11 września 2011

Po długiej przerwie...jeszcze raz o strojach

Po bardzo długiej przerwie postanowiłam wreszcie zamieścić posta. Inspirację zaczerpnęłam w wrześniowego National Geographic, gdzie opisane są wszystkie muzułmańskie stroje męskie i damskie. Trochę cytując, trochę od siebie zapraszam do czytania ;)


Wbrew temu, co mówi się na Zachodzie nie tylko kobiety arabskie są zmuszone się zakrywać. "Hijab" czyli dosłownie "okrycie, zasłona" dotyczy także mężczyzn.Chodzi tu o zachowanie skromności w ubiorze przez obie płci.

Rodzaje damskich strojów:

-czador- tradycyjny strój kobiet irańskich. Składa się na niego półkolista szata, zakrywająca kobietę od stóp do głów, pozbawiona wycięć na ręce. Zakłada się ją na głowę, pozostawiając odsłoniętą twarz. Czador nie ma zapięć, więc trzeba go przytrzymywać z przodu dłońmi.

-abaja- lużny, wełniany płaszcz bez rękawów. Zakrywa całe ciało z wyjątkiem twarzy, rąk i stóp. Tradycyjne czarne abaje nosza kobiety w rejonie Zatoki Perskiej. Abaja popularna jest także wśród mężczyzn, zwłaszcza Beduinów.

-al-amira- dwuczęściowe nakrycie głowy składające się z czepka lub chusty szczelnie przylegających do głowy. Na wierzch kobiety lubią zakładać drugą, ozdobną chustę.

-busziyya, ghatwa- szal zasłaniający całą twarz,pozbawiony otworów na oczy. Prześwituje jedynie na tyle, że kobieta jest w stanie widzieć otoczenie.

-burka afgańska- jest to jednoczęściowa szata okrywająca kobietę od stóp do głów, z otworem siatką wyciętym na oczy. Może mieć rozcięcia na ręce.

-burka arabska- odsłania część twarzy, przykrywając nos i usta.

-tudung- szal noszony na głowie głównie przez kobiety w Malezji i Indonezji.

-dupatta- długi, często ozdobny szal narzucony na głowę i ramiona. Noszą go kobiety w Pakistanie oraz Indiach (niekoniecznie muzułmanki).

-hijab- jest to chusta okrywająca głowę, odsłania twarz. Popularna wśród muzułmanek na Zachodzie.

-dżelaba, galabija- długi płaszcz z kapturem, często spotykany w Maroku. Noszony zarówno przez kobiety jak i mężczyzn.

-chimar- okrągłe nakrycie głowy, które zasłania włosy, szyję i ramiona. Pozostawia odsłoniętą twarz. Sięga zwykle do pasa.

-nikab- nakrycie głowy zakrywające także twarz, z małym rozcięciem na oczy. Powszechny w Arabii Saudyjskiej, Jemenie, Kuwejcie, Katarze. Budzi kontrowersje w zachodnim świecie.

-parandża- długi płaszcz szczelnie okrywający ciało. Noszony przez kobiety w Afganistanie, Tadżykistanie i Uzbekistanie. Część zakrywająca twarz -czaczwan- to gęsta siatka upleciona z końskiego włosia.


Typowe stroje mężczyzn:

-takiyah- wydziergana na szydełku lub uszyta z bawełny okrągła czapeczka noszona przez muzułmańskich mężczyzn.

-kefija- złożona i owinięta wokól głowy chusta. W krajach Zatoki Perskiej jest podtrzymywana za pomocą białej pętli -agal-.

-dżubba- tradycyjny strój męski. Jest to tunika z długimi rękawami. W krajach Zatoki Perskiej, gdzie nosi nazwę thawb, krótszy podkreśla skromność, długi wysoką pozycję społeczną mężczyzny.



Podsumowując, w islamie obowiązuje skromność. odwiedzając kraj, w którym islam jest religią większości ludności, nie należy zbytnio się rozbierać ;) Tłum gapiących się ludzi zawsze będzie, po co zwiększać jego objętość? ;) W niektórych krajach takich jak np. Arabia Saudyjska, wyjście w krótkich spodenkach jest wręcz zabronione.

Nikab, zakrywający kobiecą twarz, w ostatnim roku był sporem we Francji. Zmienione zasady zabraniają kobietom zakrywac twarzy pod karą 150 euro. Mężczyzna zmuszający kobietą do zakrycia twarzy może zostać ukarany karą nawet 35 000 euro, a jeśli jest ona nieletnia, podwójną. Społeczność muzułmańska była oburzona decyzją rządu. Każdy człowiek jest wolny, ma prawo ubierać co chce. Mimo wszystko zakrywanie twarzy może stwarzac niebezpieczeństwo, gdyż zakrytą kobietą może okazać się np mężczyzna podkładający bombę... Kolejne kraje europejskie (np. Norwegia) zastanawiają się, czy także nie wprowadzić takiego zakazu. Co ciekawe, kraje takie jak np. Turcja zabraniają uczennicom zasłaniania głowy chustami.

Jak widać państwa, w których religią dominującą jest islam mają podzielone zdania na temat zakrywania twarzy, głowy i ciała. W Arabii Saudyjskiej zakrycie głowy jest wymagane nawet u turystek, a już w Turcji jest zakazane rdzennym muzułmankom ;)

No cóż, co kraj to obyczaj!

poniedziałek, 30 maja 2011

Kilka info o Algierii ze strony ambasady.

ALGIERIA

(Algierska Republika Ludowo-Demokratyczna)

Stolica: Algier

Waluta: dinar algierski (DZD), 1 DZD = 100 centymów;

Język urzędowy: arabski

Inne języki: francuski



WIZA, PRZEPISY WJAZDOWE. Obywatele polscy muszą mieć wizy na pobyt i przejazd przez terytorium Algierskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Uzyskanie wizy turystycznej jest łatwiejsze w przypadku posiadania zaproszenia. Wizę można uzyskać jedynie w Ambasadzie Algierii w Warszawie. Okres ważności paszportu nie może być krótszy niż 6 miesięcy. Straż graniczna może żądać okazania biletu powrotnego lub środków na jego zakup. Nie ma obowiązku posiadania określonej kwoty na każdy dzień pobytu. Wwożone lub wywożone większe ilości dewiz należy zadeklarować.

PRZEPISY CELNE. Nie ma specjalnych restrykcji celnych. Należy wystrzegać się wwożenia większych ilości alkoholu i papierosów, ponieważ wiąże się to z ryzykiem konfiskaty przez służby celne.

PRZEPISY PRAWNE. Obowiązują wysokie kary za próbę wwiezienia i posiadanie narkotyków. Nie należy wywozić dzieł uznanych za dziedzictwo narodowe, koralowców i róż pustyni.

MELDUNEK. W ciągu 24 godzin od przybycia trzeba dopełnić formalności meldunkowych. Przy przekraczaniu granicy należy zgłosić cel oraz planowany czas i miejsce pobytu. Przed lądowaniem w Algierze rozdawane są formularze dotyczące pobytu w Algierii, które należy okazać podczas odprawy paszportowej. Organem uprawnionym do wydania decyzji o przedłużeniu pobytu jest policja.

UBEZPIECZENIE. Polskie ubezpieczenie nie jest uznawane. Wymagane są algierskie ubezpieczenia komunikacyjne. Kary za ich brak są wysokie.

SZCZEPIENIA, SŁUŻBA ZDROWIA. W porze letnich upałów występują zagrożenia sanitarno-epidemiologiczne, co wiąże się z niedostatkiem wody i zanieczyszczeniem środowiska naturalnego. Należy pić wodę mineralną i dokładnie myć owoce. Społeczna służba zdrowia jest na średnim poziomie. Prywatne gabinety lekarskie oferują usługi o standardzie niższym od europejskiego; koszt wizyty u lekarza ogólnego wynosi od 800 DZD (ok. 6 EUR), wizyty u specjalisty - ok. 1300 DZD (ok. 13 EUR), wizyty u dentysty - od 700 do 3500 DZD (7-35 EUR).

INFORMACJE DLA KIEROWCÓW. Obowiązkowe jest międzynarodowe prawo jazdy oraz wykupienie miejscowego ubezpieczenia.

PODRÓŻOWANIE PO KRAJU. Granica lądowa z Marokiem jest zamknięta od 1994 r. w związku z czym nie ma możliwości przejazdu drogą lądową z Algierii do Maroka. Możliwe to jest jedynie samolotem. Sieć dróg jest dobrze rozwinięta, a główne trasy dobrze oznakowane, również w języku francuskim. W Algierii w dalszym ciągu obowiązuje stan wyjątkowy, czego widocznym przejawem są liczne posterunki policji i żandarmerii oraz częste kontrole drogowe. Istnieje możliwość podróżowania po kraju autobusem lub pociągiem, natomiast odradza się samodzielne podróżowanie tymi środkami transportu. Poruszanie się własnym samochodem może być męczące ze względu na tutejsze zwyczaje w ruchu drogowym, znacznie odbiegające od europejskich. Dobrze rozwinięta jest sieć wewnętrznych połączeń lotniczych. Wyjazdy na Saharę należy organizować jedynie za pośrednictwem wiarygodnych agencji turystycznych. Do Algieru można również przypłynąć promem z Marsylii (linie promowe Algérie Ferries i francuskie SNCM - czas podróży ok. 24 godzin) oraz z Alicante do Oranu (czas podróży ok.12 godzin).

BEZPIECZEŃSTWO. Mimo poprawy i stabilizacji sytuacji bezpieczeństwa w roku 2009 turystom udającym się do Algierii zaleca się zachowanie należytej uwagi i czujności. Należy ograniczyć do niezbędnego minimum wyjazdy do położonej na wschód od Algieru Kabylii, która nadal pozostaje rejonem newralgicznym. Odradza się także samodzielne wyprawy w rejony górskie i zalesione. W Algierze istnieje zagrożenie przestępczością pospolitą (kradzieże, rozboje), ale nie odbiega ono znacząco od zagrożeń w dużych europejskich miastach. Stolica kraju jest miastem, po którym turyści mogą poruszać się samodzielnie. Jedyną dzielnicą, do której nie należy udawać się bez ochrony jest Kasba - stare miasto- za względu na zwiększone zagrożenie przestępczością pospolitą. Podróże na dalekie południe, do atrakcyjnych miejsc turystycznych, jak Tamanrasset, Djanet i Bechar, są możliwe wyłącznie samolotem. W Algierze jest wiele biur turystycznych oferujących podróże na Saharę wraz z kompleksową obsługą turystyczną na miejscu. Stanowczo odradza się podróżowanie na południe od miasta Tamanrasset i kierunku granicy z Mali i Nigrem z uwagi na rewoltę Tuaregów na północy tych państw oraz aktywność Al-Kaidy w Krajach Islamskiego Maghrebu. Należy mieć świadomość, że infrastruktura turystyczna w Algierii jest nadal słabo rozwinięta. Podróżowanie po południowej Algierii najczęściej wymaga asysty wojska lub żandarmerii, która dba o bezpieczeństwo turystów. Może się zdarzyć, że zaplanowany wyjazd zostanie w ostatniej chwili odwołany ze względów bezpieczeństwa. Nie należy planować i odbywać podróży nocą.Granica lądowa z Marokiem pozostaje zamknięta, w związku z czym nie ma możliwości przejazdu lądem z Algierii do Maroka i odwrotnie.

RELIGIA, OBYCZAJE. Algieria jest krajem muzułmańskim. Należy zatem uszanować miejscowe zwyczaje religijne: nie wchodzić do meczetów bez uprzedniego zezwolenia, unikać noszenia krótkich spódnic lub szortów w miejscach publicznych, a podczas ramadanu wstrzymać się od jedzenia, picia i palenia tytoniu w miejscach publicznych, ponieważ narusza to ogólnie przyjęte normy społeczno-religijne. Pod względem religijnym i obyczajowym Algieria pozostaje krajem umiarkowanym i jednocześnie przyjaznym dla przyjezdnych. Planując podróż, warto pamiętać, iż ramadan w 2010 r. przypadnie na połowę sierpnia i potrwa do połowy września.

PRZYDATNE INFORMACJE:

- Należy zachować ostrożność, robiąc zdjęcia i filmując nie tylko obiekty, lecz również osoby prywatne - najlepiej uprzednio zapytać o zgodę. Bezwzględnie należy unikać fotografowania funkcjonariuszy sił zbrojnych i służb porządkowych, a także wszelkich obiektów publicznych i wojskowych.

- W Algierii dniami wolnymi od pracy są piątek i sobota. Powszechnie obowiązuje przerwa w pracy urzędów i wielu sklepów w godzinach południowych. Muzea i inne placówki kulturalne w piątek i sobotę mogą być zamknięte.

- Należy zaopatrzyć się w miejscową walutę, ponieważ euro i dolary nie są powszechnie akceptowane. W Algierii istnieje obowiązek wymiany pieniędzy w banku. Odradza się także korzystanie z sieci bankomatów.

- Z wyjątkiem miesięcy letnich, podczas których z powodu upałów wzrasta zagrożenie epidemiologiczne, turyści mogą bez większego ryzyka korzystać z licznych barów szybkiej obsługi oferujących arabskie i europejskie dania. Czynnych jest także kilka godnych polecenia restauracji z kuchnią międzynarodową.

- Przyjazdy turystyczne do Algierii są możliwe, muszą mieć jednak charakter zorganizowany, a nie indywidualny.

- W Algierze oraz w większych miastach zaleca się nocowanie w hotelach posiadających ochronę (w Algierze Sheraton, Hilton, Mercure, Al-Aurassi, w Oranie Sheraton, Royal).

niedziela, 29 maja 2011

Baklave w wykonaniu mojego H.

Czy wiecie co mnie dzisiaj zbudziło? Zapach spalenizny. Otwieram oczy, a ponieważ na wprost łózka mamy kuchnię, dostrzegam krzątającego się H. Widzę 3 spalone garnki, H. zalewa je szybko wodą. Pytam o co chodzi, na co on mi odpowiada "Będę piekł baklave". Myślę "no nie....znowu kuchenne rewolucje...". Na czym się skończyło? Przypalony a'la karmel, 3 garnki do generalnego czyszczenia, smród w całym domu.

A baklave jak nie było, tak nie ma.

Sorry seems to be the hardest word....

Przepraszam wszystkich czytających bloga, że tak go zaniedbałam. Problemy dnia codziennego zajmują mi cały wolny czas. Rozleniwiłam się, to fakt. Chyba mnie dopadła jakaś depresja. Ale mniejsza o to. To nie blog o moich osobistych emocjach ale o Algierii, a więc wracam do tematu.

Odkąd prowadzimy z mężem bar arabski napotkaliśmy wielu obcokrajowców, w tym także z Algierii. Co mnie w dużym stopniu zbulwersowało, to fakt, że z nich tacy muzułmanie jak ze mnie królowa angielska. Jeden z nich nawet nie był świadomy (tak twierdzi), że picie alkoholu jest grzechem (!). No i oczywiście wcześniej nigdy nie pościł w Ramadanie. Fajnie nie? Owszem, da się znaleźć kilku dobrych muzułmanów (o ile można nazwać takimi ludzi, którzy nie piją, nie zdradzają żony itd.), ale to jest dosłownie znikomy procent. Czy naprawdę to z pozoru rygorystyczne religijne wychowanie wcale takim nie jest? Najbardziej rozwiązłość zauważyłam wśród Tunezyjczyków i Egipcjanów. Czy to wynika z faktu, że w ich krajach ilość turystów jest tak wielka, że zmienia mentalność ludzką? Ja nie mówię, że zamykanie kobiet w domach czy zakrywanie twarzy jest dobre i właściwe. Ale bulwersuję się faktem, jakie ci ludzie wystawiają świadectwo swojej religii? Taki Polak np poznając takiego muzułmanina może spokojnie stwierdzić, że jego poziom religijności osiągnął 0. Islam w oczach Polaków, to religia, której wyznawcy są głęboko wierzący, modlą się 5 razy dziennie itd. Ale tak naprawdę, takiego muzułmanina ciężko znaleźć. Ciężko znaleźć takiego, któryby interesował się życiem rodzinnym, nie pił, nie palił, dbał o wychowanie dzieci, starał się modlić i szanował żonę. A może to wszystko przez to, że w Europie "Allah nie widzi"??