;)

czwartek, 14 października 2010

Dzień algierskiej kobiety - nie pracującej żony.

Dzisiaj zamierzam przybliżyć Wam dzień algierskiej niepracującej żony jej oczami. ;)

Ohhh już 7.00. Czas wstać bo zaraz ślubny i dzieciaki się zaczną zbierać do pracy i szkoły. Może im zagrzeje mleka i bagietke dam do przegryzienia? Nieee, lepiej wyślę starego do sklepu żeby kupił jakieś kruche ciasteczka. Zbudziłam męża, bez oporów poszedł do sklepu. Teraz czas na dzieciaki, wstały bez większych problemów. Mąż wrócił z ciasteczkami, rodzinka pochłonęła je wraz z mlekiem no i ulotnili się z domu. Zostałam tylko ja i nasz kotek. Poszłam dokonać wudu i pomodlić się 2 razy, w nocy nie wstawałam na modlitwę niestety. Włączyłam telewizor na kanał telewizji publicznej i położyłam się na kanapie. Po chwili zmęczona poranną krzątaniną zasnęłam. Obudziłam się po 10tej. Stwierdziłam, że najwyższy czas posprzątać po śniadaniu i zabrać się za lunch, bo o 12 cała zgraja czyt. rodzina zleci się na przerwę godzinną obiadową. Co by tu im zrobić...Może kurczaka i frytki i surówkę jakąś? zaglądam do lodówki, a tam nie ma niestety żadnego mięsa.. Do sklepu nie chce mi się iść, zresztą mężatce samej wychodzić nie wypada. Szanuje swojego męża i dbam o dobre imię rodziny, więc z kurczaka zrezygnujemy. Będą frytki zatopione w jajku - taki omlet. Smażę ok 4 omlety, zastawiam stół, kroję bagietki i robię surówkę. Wszystko gotowe. Pierwszy wpada najstarszy syn, od razu w wejściu wysyłam go do sklepu po kurczaka na kolację i jakiś sok do picia. Wchodzi reszta rodziny, wraca syn, jemy razem. Przy stole zawsze jest okazja żeby pogawożyć, pożartować. Jednak czas szybko mija i znów muszą wracać do swoich szkół i mąż do pracy. Znowu zostałam sama z jeszcze większym bałaganem. Jak na prawdziwych Algierczyków przystało synkowie kruszą i brudzą przy stole ile wlezie. Zabieram się za mycie naczyń i inne tego typu roboty. Następnie modlę się. Kiedy kończę, zmęczona tymi obowiązkami kładę się zdrzemnąć na godzinkę. Budzi mnie córka, która właśnie wróciła ze szkoły. Dzieciaki już są, tylko mąż ciągle w pracy. Synkowie jak to synkowie w okresie dojrzewania grzebią w lodówce w poszukiwaniu żarcia. Czas zacząć przygotowywać kolację. Zaplanowałam sobie na dzisiaj zrobić domowy chleb hubz kurczaka, ziemniaki puree, surówkę z sałaty z oliwkami i marchewką i pomidorem, oraz zupę szorbę. No więc czeka mnie nielada wyzwanie. Córka zawsze pomaga mi popołudniu w kuchni i w sprzątaniu po kolacji. Razem obieramy ziemniaki, ja uczę ją jak upiec domowy chleb. To taki czas dla nas kobietek, żeby sobie poplotkować. Wraca mąż z pracy. Kolacja już praktycznie gotowa, córa nakrywa do stołu. Jemy, śmiejemy się i rozmawiamy o wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Po kolacji chłopcy wychodzą do kolegów, mąż również. Zostaję sama z córką, sprzątamy i znowu plotkujemy. Kiedy wykończone kończymy, idziemy na telewizję. Potem jeszcze tylko modlitwa (faceci na nią pójdą do meczetu niedaleko). Córka idzie do swojego pokoju, ja również udaję się do naszej sypialni. Szukam jakiś seksownych ciuszków, maluję usta na czerwono i perfumuję się. Mąż wraca, na mój widok uśmiechnięty od ucha do ucha. I takie życie kocham. Jutro znowu taki sam dzień.

4 komentarze:

  1. haha dobre, ale zpaomnialas o plotkach z sasiadkami czy zenska czescia rodziny. no imysle, ze bez miecha da sie obejsc ale bez gezuza ju znie :D posilek bez gezuza to nei posilek :D przynajmniej u nas.fritomlet to jest dobry sposob na zabicie glodu kiedy sie nei ma juz pomyslu na gotowanie badz w lodowce jest glownei swiatlo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. super podoba mi się,tak tutaj żyją kobiety
    algierskie, cała prawda.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale nuuuda!!! chociaż jakiś ogród sobie zróbcie, żebyś miała co robić. Jeju, ja uwielbiam windsurfing, albo narty, albo zwykłą jazdę na rowerze...no minimum to musi być dostęp do basenu. Ja bym była strasznie nieszczęśliwa, chyba bym sobie żyły podcieła jakbym miała tak siedzieć i czekać aż się coś wydarzy..i spać...po śmierci się wyśpimy ;) Pozdrawiam i życzę, żeby Cię depresja nie dopadła. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, wiesz ale ja nie opisywałam swojego dnia, tylko wymyśliłam tą historyjkę na podstawie tego co widziałam w Algierii ;) Ja jestem zapracowaną studentką biegającą pomiędzy uczelnią, pracą a domem ;) na nudę narzekać nei mogę.

    OdpowiedzUsuń