;)

czwartek, 21 października 2010

Policja & wojsko w Algierii.



Każdy, kto był w Algierii doskonale wie ile tam policji i wojska :) a tych, co nie wiedzą, zapraszam do czytania posta :)

Policja ubrana jest oczywiście w niebieskie mundury - armia w zielone. Wojsko można spotkać przede wszystkim na drogach między miastami. Należy wówczas zwolnić, pan wojskowy zagląda pobieżnie do samochodu, jeśli coś mu się nie podoba, zatrzymuje na kontrolę. Sama takiej kontroli doświadczyłam. Dzięki Bogu akurat wtedy miałam przy sobie paszport (normalnie zostawał w domu). Sprawdzili moją wizę, komunikowali się z kimś no i puścili nas bez problemu.

Wizyty na komisariacie policji doświadczył chyba każdy obcokrajowiec. Po przybyciu do Algierii powinniśmy się jak najszybciej zameldować na policji. To wszystko tylko i wyłącznie dla naszego bezpieczeństwa. Jak dowiedziałam się ostatnim razem, teren na którym się znajduję jest bardziej bezpieczny, ze względu na częste patrole policji i armii. A więc doradzam każdemu wybierającemu się do tego kraju, odwiedzić posterunek policjii.

13 komentarzy:

  1. Witam,

    Bardzo ciekawy blog, musze przyznac ze wpadlam na niego dosc przypadkowo, ale pochlonelam wszystkie wpisy za jednym razem.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo :) niestety muszę przyznać, że zaczyna brakować mi tematów na posty, więc czekam na propozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... obecnie, dla mnie wszystko, co piszesz jest niesłychaną kopalnią wiedzy potrzebną do zrozumienia niejakiego Algierczyka, którego staram się po trosze wychowywać xP... Mam pytanie: Czy wszyscy siedzą jedynie w kawiarenkach internetowych? Oo
    Magda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielu siedzi :) mało kto ma neta w domu. Ponieważ jest tam niesamowite bezrobocie, co mają cały dzień robić? Chodzą do kafejek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chodzą do kafejek i wywracają o 180 stopni życie biednych Polek xP
    Smutno mi nieco, bo ostatnio (czyt. coś koło dwóch tygodni!) nie ma dla mnie czasu i właściwie, to w ogóle nie gadamy. Myślisz, że to może być wynik jego niesamowicie wspaniałej hipotezy - która przyprawiła mnie o zawał - na temat małżeństwa? Nawet nie zdążyłam mu nic sensownego odpowiedzieć, bo się musiał zmywać... Ech, jakiż niewyobrażalnie ciężki jest mój żywot.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem o co chodzi z tym małżeństwem? Mozesz jasniej? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już tłumaczę... Był sobie raz wieczór, podczas którego to rozmowa była miła, a mój pan był niezwykle sympatyczny i uprzejmy - wciąż jakieś komplementy i ogólnie cieplutko. Wszystko było by wspaniale, gdyby nie nagłe pytanie: "Czy mogę się ciebie o coś zapytać? Możesz myśleć, że to ważne pytanie, ale wcale takim nie jest". No i wyskoczył jak Filip z konopi z czysto hipotetycznym zapytaniem: "Czy gdybym przyjechał teraz do Polski, ale wcześniej porozmawiał z twoimi rodzicami... I przyjechałbym do twojego domu i poprosił cię o rękę, to być się zgodziła? Przyjęłabyś mnie?". Zapodałam zonka, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie zapodałam, a ten się mnie pyta "Co się stało?", a zaraz potem "Sory, ale muszę już iść, bo właściciel kawiarenki chce już zamykać" i zostałam z rozdziawioną gębą, mętlikiem we łbie, a wszystko to było dnia 19 października, od tamtej chwili jedynie sygnałki puszczane na telefon. I co ja mam z tym fantem zrobić? To zbyt skomplikowane jak na moje neurony.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile się znacie? Ile on ma lat? Ile Ty masz lat? To, że on przyjedzie do Ciebie do Polski, jest praktycznie niemożliwe (wizy nawet małżonkom nie dają - wiem, sama doświadczyłam).

    OdpowiedzUsuń
  9. Aminko... znasz mnie, gadałyśmy sobie na g-g na temat mojej sytuacji (przed hipotezą). Zaprosiłaś mnie nawet do siebie i dałaś numer swojej komórki, ale nie dzwonię, ponieważ wprost nie cierpię prowadzić rozmów telefonicznych i nie piszę, bo na SMS-a, to zbyt wiele do opowiadania xP Napisałam tutaj, co miałam napisać, ponieważ zauważyłam, że posty są świeże, więc pewnie niedługo wpadniesz wstawić coś jeszcze, albo sprawdzić jak się przyjęły :]

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahhhh to Ty :) myślałam, że ktoś nowy :) z chęcią pogadam na gg, ale nie dzisiaj ani jutro, bo poprostu nie wiem czy znajdę czas - mąż jest bardzo absorbujący :D gorzej niż dizecko :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Z facetami tak zawsze, jak się przyklei, tak nie ma odklej, a jak odwrotnie, to z kolei tobie się robi coś w środku nie takiego, jak miks zimnego kisielu i gotowanych ziemniaków, coś niedobrego.
    Naciesz się swoim misiakiem, naciesz. On ważniejszy ode mnie :P... Szczęścia życzę w dalszym pożyciu (^_^)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehehe mój misiak teraz pracuje w innym mieście, więc nie zawsze możemy się spotkać, dlatego póki jest to korzystam :D:D

    OdpowiedzUsuń
  13. zapomnialas dodac o super sprzecie prosto z usa :) wyglada to tak jak taka kostka spora z drucikiem i jak jest ten "baraz" czyli nagle z 4ropasmowki robi sie jedno pasmowka, to tym drucikiem machaja kolo aut isprawdzaja czy nie przewozi sie ladunkow wybuchowych.
    nas ani razu nie zatrzymali, ani tez nie bylam na zadnym komisariacie policji.

    OdpowiedzUsuń