;)

niedziela, 14 lutego 2010

Dzień drugi, czyli przygotowania do wesela.



Zaczął się pracowity dzień trzeci. Musiałyśmy zameldować się na policji, udać do urzędu w sprawie ślubu, pomóc w przygotowaniach (ciasteczka itp itd), poszukiwania sukienki, wybór obrączek itddddd...Całe mnóstwo rzeczy do załatwienia.
Może zacznę od policji. Panowie policjanci oczywiście bardzo mili. Aby nas zameldować, musieli znać wszystkie dane :) No i tu zaczęła się jazda z długimi nazwami polskich miast, nazwiskami i imionami, które pan policjant próbował kaligrafować po arabsku :D Skreślał, przekreślał i poprawiał, cała kartka namazana ;) heh sytuacja przypominała tą z filmu "Jak rozpętałem II wojnę światową".. ;) "Grzegorz Brzęczyszczykiewiczzzzz" ;) Rozbawione tym akcentem udałyśmy się do urzędu.

Oczywiście nie wysiadałyśmy z samochodu :) H. sam poleciał zapytać, kiedy udzielą nam ślubu (planowaliśmy religijny na piątek, a była środa :D). Zostałyśmy w samochodzie z jego kolegą, który nawiasem mówiąc jeździł sobie jakby nigdy nic tak ok 140 km/h ;) bez zważania na jakiekolwiek inne przepisy typu pierwszeństwo przejazdu :P (ostra jazda bez trzymanki). Okazało się niestety, że w Algierii wziąść ślub z cudzoziemką to nie taka prosta sprawa.... Trzeba złożyć wszystkie dokumenty a potem (!) czekać ok 3 miesięcy na zezwolenie ministerstwa na ślub! No więc cywilnego nie będzie! Szybka decyzja, że muszę znowu przyjeżdżać za ok 3 miesiące, czyli w grudniu, na ferie świąteczne.

Poszukiwania sukienki ślubnej w Algierii to chyba nic gorszego jak dla osoby, która ma 184 cm wzrostu, gdzie przeciętna Algierka ma 165-170 ;) Do tego jak się ma trochę tu i ówdzie to porażka murowana. Nie znaleźliśmy niczego. W końcu wypożyczyliśmy gorset z wypożyczalni, a spódnicę uszyła w ciągu kilku godzin jego siostra ;)

Co do obrączek, to ciekawostką jest, że panna młoda wybiera złotą, a pan młody srebrną. Pan młody płaci za obrączkę narzeczonej, która to obrączka jest jak pierścionek. Algierki wybierają baaardzo wielkie pierścionki, które są bardzo kosztowne (złoto jest tam popularne ale drogie). Natomiast panna młoda płaci za obrączkę narzeczonego, która jest srebrna i nawiasem mówiąc, kosztuje 4-5 euro ;) A więc panna młoda ma taniej :D. Poza tym, obrączki w Algierii nosi się na palcu serdecznym lewej dłoni, nie tak jak w Polsce, na prawej.

Ciasteczka. Pieczone przez moje szwagierki to prawdziwa sztuka. Ozdabiane jadalnymi perełkami, brokatem, w kształcie pomarańczy, różowe, pomarańczowe, zielone, poprostu magiczne ;) Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Byłam po poprostu pod wrażeniem tego, że potrafią upiec coś takiego i w tak ogromnej ilości. Niesamowite!

Na zdjęciach powyżej:
-gąbeczki ozdabiane przeróżnymi rzeczami, specjalnie wykonane przez szwagierkę na stół na wesele, żeby goście mieli w co wytrzeć mokre ręce;
-owe ciastka ;) dokładnie różowe sakiewki, w których w środku był sezam z miodem a na wierzchu jadalny brokat i perełki. Pycha !

2 komentarze:

  1. Czesc Karolina...mam faceta z Algierii, znamy sie od roku ,planujemy slub...mieszkam z nim w UK...upieram sie przy jednakowych zlotych obraczkach lecz on chce srebrna. ..dopiero teraz przeczytalam ze u nich taka tradycja. ..myslalam ze go po prostu nie stac na dwie zlote...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślub i wesele to najpiękniejsze wydarzenie w życiu młodej pary bez względu na to gdzie się znajdują. Nawet na końcu świata to musi być wyjątkowy dzień i trzeba go celebrować jak tylko się najmocniej.

    OdpowiedzUsuń