;)

sobota, 22 października 2011

Algierski gość w naszych skromnych progach.

2 dni temu po raz pierwszy w naszym nowym mieszkaniu pojawiła się druga osoba algierskiego pochodzenia. W zasadzie jest to pół Francuz, pół Algierczyk, ale wygląda na Algierczyka tylko i wyłącznie. Jest dobrym kolegą mojego męża. Na powitanie zaserwowałam mu nasze polskie łazanki :D a dzisiaj z zaciekawieniem obserwowałam jak jadł zupę ogórkową :) niestety nie był zaskoczony jedzeniem, w Polsce przebywa już 2 miesiące więc stronę kulinarną zdążył już troszeczkę poznać :) A co do zdjęć ze ślubu to mój H. zapomniał zabrać płyty z nimi ;( mam ochotę go udusić/utopić/zadźgać....

środa, 5 października 2011

Niech żyje wolność i swoboda czyli mąż pojechał sobie do Algierii :)

Ponad miesiąc temu mężuś poleciał do siebie. Hulaj dusza, piekła nie ma ;) a tak na serio, to z powodów przez które nie pojechałam razem z nim ominęło mnie prawdziwe wesele (byłam tylko na własnym hehe) i rytuał obrzezania jego bratanka. O tyle o ile nie mam ochoty patrzeć jak mu obcinają to i tamto, to ciekawa jestem jak wygląda tradycyjna impreza z tej okazji. Z tego co mi tam mąż wspominał przypomina to imprezę weselną, a napletek chłopca zakopuje się za miastem w towarzystwie kobiecych okrzyków weselnych (dla tych, którzy owych odgłosów nie znają podaję stronkę

http://www.youtube.com/watch?v=BuyWbP4EzJs

w 10 sekundzie zaczyna być słychać "ujadające" kobiety ;)

Mimo wszystko nie żałuję, że nie pojechałam. Dwutygodniowe przygotowania do ślubu.....pieczenie ciastek i innych dupereli, to nie dla mnie :D:D

Mąż wraca w sobote pełen zdjęć ze ślubu ;) baaaardzo tradycyjnego ślubu. Obiecuje coś wstawić ;)