;)

niedziela, 24 października 2010

Coś z algierskiego savoir-vivre.

Kilka słów o tym czego nie należy, nie wypada robić w tym kraju.

Przy ludziach np, przy rodzinie nie należy w żaden sposób dotykać męża/żony. Jest to okazanie braku szacunku obecnym osobom - wszyscy wiedza co dzieje się w sypialni, ale za rękę potrzymać się publicznie nie można :)

Do mężczyzn spoza rodziny lub na ulicy nie powinno się uśmiechać - odbierają to jako zachętę do zaczepek, mają nieodpowiednie skojarzenia niestety :P

Obcych mężczyzn na powitanie nie wolno całować absolutnie w policzek! Najlepiej nawet nie podawać ręki, tylko poprostu powiedzieć "hi" lub "salam alejkum".

Idąc w odwiedziny do rodziny/znajomych wypada przynieść jakieś słodkości.

Algiierczycy zwracają uwagę na to, czy ktoś jje lewą ręką. Jest to ich zdaniem ręka do wykonywania czynności złych, nieczystych.

Przy wejściu do pokoju dziennego powinno się zdjąć buty. Żaden Algierczyk nie wejdzie na dywan w butach.

W czasie Ramadanu (mięsiąca postu) nie wypada jeść lub pić na ulicy. Ludzie mogą to bardzo źle odebrać.

Wybierając się do znajomych do Algierii i biorąc ze sobą alkohol nie powinno się im bezpośrednio picia %%% proponować. Muzułmanom picia alkoholu zabrania Koran. Dlatego też religijny muzułmanin nigdy alkoholu do ust nie weźmie, a proponowanie go może zaskutkować antypatią do waszej osoby.

To chyba najważniejsze zasady dobrego zachowania. Przestrzegając ich napewno zyskamy szacunek wśród algierskiej społeczności. :)

czwartek, 21 października 2010

Policja & wojsko w Algierii.



Każdy, kto był w Algierii doskonale wie ile tam policji i wojska :) a tych, co nie wiedzą, zapraszam do czytania posta :)

Policja ubrana jest oczywiście w niebieskie mundury - armia w zielone. Wojsko można spotkać przede wszystkim na drogach między miastami. Należy wówczas zwolnić, pan wojskowy zagląda pobieżnie do samochodu, jeśli coś mu się nie podoba, zatrzymuje na kontrolę. Sama takiej kontroli doświadczyłam. Dzięki Bogu akurat wtedy miałam przy sobie paszport (normalnie zostawał w domu). Sprawdzili moją wizę, komunikowali się z kimś no i puścili nas bez problemu.

Wizyty na komisariacie policji doświadczył chyba każdy obcokrajowiec. Po przybyciu do Algierii powinniśmy się jak najszybciej zameldować na policji. To wszystko tylko i wyłącznie dla naszego bezpieczeństwa. Jak dowiedziałam się ostatnim razem, teren na którym się znajduję jest bardziej bezpieczny, ze względu na częste patrole policji i armii. A więc doradzam każdemu wybierającemu się do tego kraju, odwiedzić posterunek policjii.

piątek, 15 października 2010

Ogólne informacje o Algierii.

Obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO
* 1980 - Ruiny miasta Kalat Bani Hammad
* 1982 - Prehistoryczne malowidła i 'skalny las' w Grotach Tassili
* 1982 - Osiedla Berberów w Dolinie Mzab
* 1982 - Ruiny rzymskiego miasta w Dżamili
* 1982 - Zabytki z czasów bizantyjskich w Tipazie (zagrożone)
* 1982 - Ruiny rzymskiego miasta w Timgadzie
* 1992 - Stare Miasto (kasba) w Algierze

Algierska kultura jest bogata w przysłowia. Oto niektóre z nich:

- 'Jeśli chcesz, żeby przedmiot był solidny, wykonaj go z własnej gliny.'
- 'Tylko muł odrzuca swoje pochodzenie.'
- 'Inteligentny wróg jest lepszy niż głupi przyjaciel.'

Istnieje kilka przysłów, które spotyka się również w języku polskim:

- 'Kuj żelazo, póki gorące.'
- 'Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.'
- 'Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.'

Językiem urzędowym w Algierii jest arabski - posługuje się nim około 82% mieszkańców kraju. Ponieważ Algieria była francuską kolonią, język francuski jest do dziś popularny wśród wykształconych Algierczyków - angielskim natomiast posługuje się bardzo mało osób. Znaczna część populacji mówi również w różnych dialektach berberyjskich.

czwartek, 14 października 2010

Dzień algierskiej kobiety - nie pracującej żony.

Dzisiaj zamierzam przybliżyć Wam dzień algierskiej niepracującej żony jej oczami. ;)

Ohhh już 7.00. Czas wstać bo zaraz ślubny i dzieciaki się zaczną zbierać do pracy i szkoły. Może im zagrzeje mleka i bagietke dam do przegryzienia? Nieee, lepiej wyślę starego do sklepu żeby kupił jakieś kruche ciasteczka. Zbudziłam męża, bez oporów poszedł do sklepu. Teraz czas na dzieciaki, wstały bez większych problemów. Mąż wrócił z ciasteczkami, rodzinka pochłonęła je wraz z mlekiem no i ulotnili się z domu. Zostałam tylko ja i nasz kotek. Poszłam dokonać wudu i pomodlić się 2 razy, w nocy nie wstawałam na modlitwę niestety. Włączyłam telewizor na kanał telewizji publicznej i położyłam się na kanapie. Po chwili zmęczona poranną krzątaniną zasnęłam. Obudziłam się po 10tej. Stwierdziłam, że najwyższy czas posprzątać po śniadaniu i zabrać się za lunch, bo o 12 cała zgraja czyt. rodzina zleci się na przerwę godzinną obiadową. Co by tu im zrobić...Może kurczaka i frytki i surówkę jakąś? zaglądam do lodówki, a tam nie ma niestety żadnego mięsa.. Do sklepu nie chce mi się iść, zresztą mężatce samej wychodzić nie wypada. Szanuje swojego męża i dbam o dobre imię rodziny, więc z kurczaka zrezygnujemy. Będą frytki zatopione w jajku - taki omlet. Smażę ok 4 omlety, zastawiam stół, kroję bagietki i robię surówkę. Wszystko gotowe. Pierwszy wpada najstarszy syn, od razu w wejściu wysyłam go do sklepu po kurczaka na kolację i jakiś sok do picia. Wchodzi reszta rodziny, wraca syn, jemy razem. Przy stole zawsze jest okazja żeby pogawożyć, pożartować. Jednak czas szybko mija i znów muszą wracać do swoich szkół i mąż do pracy. Znowu zostałam sama z jeszcze większym bałaganem. Jak na prawdziwych Algierczyków przystało synkowie kruszą i brudzą przy stole ile wlezie. Zabieram się za mycie naczyń i inne tego typu roboty. Następnie modlę się. Kiedy kończę, zmęczona tymi obowiązkami kładę się zdrzemnąć na godzinkę. Budzi mnie córka, która właśnie wróciła ze szkoły. Dzieciaki już są, tylko mąż ciągle w pracy. Synkowie jak to synkowie w okresie dojrzewania grzebią w lodówce w poszukiwaniu żarcia. Czas zacząć przygotowywać kolację. Zaplanowałam sobie na dzisiaj zrobić domowy chleb hubz kurczaka, ziemniaki puree, surówkę z sałaty z oliwkami i marchewką i pomidorem, oraz zupę szorbę. No więc czeka mnie nielada wyzwanie. Córka zawsze pomaga mi popołudniu w kuchni i w sprzątaniu po kolacji. Razem obieramy ziemniaki, ja uczę ją jak upiec domowy chleb. To taki czas dla nas kobietek, żeby sobie poplotkować. Wraca mąż z pracy. Kolacja już praktycznie gotowa, córa nakrywa do stołu. Jemy, śmiejemy się i rozmawiamy o wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Po kolacji chłopcy wychodzą do kolegów, mąż również. Zostaję sama z córką, sprzątamy i znowu plotkujemy. Kiedy wykończone kończymy, idziemy na telewizję. Potem jeszcze tylko modlitwa (faceci na nią pójdą do meczetu niedaleko). Córka idzie do swojego pokoju, ja również udaję się do naszej sypialni. Szukam jakiś seksownych ciuszków, maluję usta na czerwono i perfumuję się. Mąż wraca, na mój widok uśmiechnięty od ucha do ucha. I takie życie kocham. Jutro znowu taki sam dzień.

poniedziałek, 4 października 2010

Chwilowa nieobecność na blogu.

Niestety z braku czasu (studia dzienne mnie zajmują na full'a + korepetycje) prawdopodobnie nie jestem na razie w stanie napisać żadnego treściwego posta. Jednakże zrobię co w mojej mocy, by weekendami coś interesującego sklecić. Życzę kolorowych snów i udaję się na zasłużony odpoczynek ;)