;)

piątek, 31 grudnia 2010

Nowy Rok.

W nadchodzącym 2011 roku chcę życzyć wszystkim dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i dużo miłości :)

A wszystkim partnerkom Algierczyków, dużo cierpliwości :):)

wtorek, 14 grudnia 2010

Sting - Desert Rose Official Video

Cheb Mami i Sting, czyli duet którego mogłabym słuchać dzień i noc nieprzerwanie.

Nie wiem czy wiecie o tym, że Sting w 1999r. nagrał w duecie z Cheb Mami piosenkę "Desert rose"?

Poniżej tekst tej piosenki:

I dream of rain
I dream of gardens in the desert sand
I wake in pain
I dream of love as time runs through my hand

I dream of fire
These dreams are tied to a horse that will never tire
And in the flames
Her shadows play in the shape of a man's desire

This desert rose
Each of her veils, a secret promise
This desert flower
No sweet perfume ever tortured me more than this

And as she turns
This way she moves in the logic of all my dreams
this fire burns
I realise that nothing's as it seems

I dream of rain
I dream of gardens in the sdesert sand
I wake in pain
I dream of love as time runs through my hand

I dream of rain
I lift my gaze to empty skies above
I close my eyes, this rare perfume
Is the sweetest intoxication of her love

I dream of fire
These dreams are tied to a horse that will never tire
And in the flames
Her shadows play in the shape of a man's desire

Sweet desert rose
Each of her veils, a secret promise
This desert flower
No sweet perfume ever tortured me more than this

Sweet desert rose
This memory of Eden haunts us all
This desert flower, this rare perfume
Is the sweet intoxication of the fall.


A teraz tłumaczenie:

Śnię o deszczu
Śnię o ogrodach wśród pustynnych piasków
Budzę się w bólach
Śnię o miłości, a czas przesypuje się przez mą dłoń
Śnię o ogniu
Te sny są przywiązane do konia, który nigdy się nie męczy
A w płomieniach
Jej cienie poruszają się na kształt męskiego pożądania

Ta pustynna róża
Każdy z jej płatków to tajemnicza obietnica
Ten pustynny kwiat
Żadna słodka woń nie nękała mnie nigdy bardziej niż ta

A kiedy się obraca
Sposób w jaki się porusza w logice mych myśli
Ogień płonie
Orientuję się, że nic nie jest takie, na jakie wygląda

Śnię o deszczu
Śnię o ogrodach wśród pustynnych piasków
Budzę się w bólach
Śnię o miłości, a czas przesypuje się przez mą dłoń

Śnię o deszczu
Podnoszę wzrok ku pustym niebiosom
Zamykam oczy, ta niepowtarzalna woń
Jest słodką trucizną jej miłości
Śnię o deszczu
Śnię o ogrodach wśród pustynnych piasków
Budzę się w bólach
Śnię o miłości, a czas przesypuje się przez mą dłoń

Słodka pustynna burza
Każdy z jej płatków to tajemnicza obietnica
Ten pustynny kwiat
Żadna słodka woń nie nękała mnie nigdy bardziej niż ta

Słodka pustynna burza
Wspomnienie Edenu ściga nas wszystkich
Ten pustynny kwiat, ta niepowtarzalna woń
Jest słodką trucizną upadku.


O tej piosence na wikipedii, możemy znaleźć takie informacje (po angielsku)

"Desert Rose" is a single by Sting from his album Brand New Day (1999). The song peaked at #15 in the UK Singles Chart and #17 in the US Billboard Hot 100.

The song is noted for Sting's duet performance with Algerian raï singer Cheb Mami, creating a distinct world music feel to the song. It also has a popular music video featuring Sting taking a trip through the desert in a Jaguar S-Type and then going to a nightclub to perform the song with Cheb Mami. After shooting the video, Sting's manager Miles Copeland III approached Jaguar about a collaboration, and the auto company featured the video in their prominent television advertisements during the year 2000.

Also included on the single releases were club remixes by Victor Calderone. One remixed version of the song was used in an alternative edit of the video, which included more sexually explicit footage.[citation needed]

The lyrics of the song are inspired by the Frank Herbert novel, Dune, of which Sting is a fan. Sting also played the villainous Feyd Rautha in the 1984 film adaptation. Both the book and the song feature the Arabic language, as well as imagery involving moisture and desert plantlife.


A niżej strona na youtube, gdzie można piosenki posłuchać:

http://www.youtube.com/watch?v=dD2Qph8_HEs&feature=related

poniedziałek, 8 listopada 2010

Zbliża się Eid, czyli cała Algieria zabija barany.

Juz za około 10 dni Eid. Praktycznie każda rodzina w Algierii kupuje barana i zabija go na cześć Boga, tak jak zrobił to Abraham. Każda rodzina, którą stać na kupno zwierzęcia obdarowuje inną rodzinę, biedniejszą częścią barana. Bóg w końcu kazał się dzielić :) Już za kilka dni algierskie domy wypełnią się zapachem grilowanej, pieczonej i smażonej baraniny. Oczywiście jak na algierskie święta przystało, kobiety zajmą się pieczeniem smakowitych ciasteczek, które są prawdziwą sztuką :) Bardzo żałuję, że nie mogę w to święto być z moją algierską rodziną, bo szczerze przyznam, że chciałabym to przeżyć :) mąż mi zrobił reklamę tego dnia spędzanego w ich kraju i jestem zafascynowana :)

niedziela, 24 października 2010

Coś z algierskiego savoir-vivre.

Kilka słów o tym czego nie należy, nie wypada robić w tym kraju.

Przy ludziach np, przy rodzinie nie należy w żaden sposób dotykać męża/żony. Jest to okazanie braku szacunku obecnym osobom - wszyscy wiedza co dzieje się w sypialni, ale za rękę potrzymać się publicznie nie można :)

Do mężczyzn spoza rodziny lub na ulicy nie powinno się uśmiechać - odbierają to jako zachętę do zaczepek, mają nieodpowiednie skojarzenia niestety :P

Obcych mężczyzn na powitanie nie wolno całować absolutnie w policzek! Najlepiej nawet nie podawać ręki, tylko poprostu powiedzieć "hi" lub "salam alejkum".

Idąc w odwiedziny do rodziny/znajomych wypada przynieść jakieś słodkości.

Algiierczycy zwracają uwagę na to, czy ktoś jje lewą ręką. Jest to ich zdaniem ręka do wykonywania czynności złych, nieczystych.

Przy wejściu do pokoju dziennego powinno się zdjąć buty. Żaden Algierczyk nie wejdzie na dywan w butach.

W czasie Ramadanu (mięsiąca postu) nie wypada jeść lub pić na ulicy. Ludzie mogą to bardzo źle odebrać.

Wybierając się do znajomych do Algierii i biorąc ze sobą alkohol nie powinno się im bezpośrednio picia %%% proponować. Muzułmanom picia alkoholu zabrania Koran. Dlatego też religijny muzułmanin nigdy alkoholu do ust nie weźmie, a proponowanie go może zaskutkować antypatią do waszej osoby.

To chyba najważniejsze zasady dobrego zachowania. Przestrzegając ich napewno zyskamy szacunek wśród algierskiej społeczności. :)

czwartek, 21 października 2010

Policja & wojsko w Algierii.



Każdy, kto był w Algierii doskonale wie ile tam policji i wojska :) a tych, co nie wiedzą, zapraszam do czytania posta :)

Policja ubrana jest oczywiście w niebieskie mundury - armia w zielone. Wojsko można spotkać przede wszystkim na drogach między miastami. Należy wówczas zwolnić, pan wojskowy zagląda pobieżnie do samochodu, jeśli coś mu się nie podoba, zatrzymuje na kontrolę. Sama takiej kontroli doświadczyłam. Dzięki Bogu akurat wtedy miałam przy sobie paszport (normalnie zostawał w domu). Sprawdzili moją wizę, komunikowali się z kimś no i puścili nas bez problemu.

Wizyty na komisariacie policji doświadczył chyba każdy obcokrajowiec. Po przybyciu do Algierii powinniśmy się jak najszybciej zameldować na policji. To wszystko tylko i wyłącznie dla naszego bezpieczeństwa. Jak dowiedziałam się ostatnim razem, teren na którym się znajduję jest bardziej bezpieczny, ze względu na częste patrole policji i armii. A więc doradzam każdemu wybierającemu się do tego kraju, odwiedzić posterunek policjii.

piątek, 15 października 2010

Ogólne informacje o Algierii.

Obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO
* 1980 - Ruiny miasta Kalat Bani Hammad
* 1982 - Prehistoryczne malowidła i 'skalny las' w Grotach Tassili
* 1982 - Osiedla Berberów w Dolinie Mzab
* 1982 - Ruiny rzymskiego miasta w Dżamili
* 1982 - Zabytki z czasów bizantyjskich w Tipazie (zagrożone)
* 1982 - Ruiny rzymskiego miasta w Timgadzie
* 1992 - Stare Miasto (kasba) w Algierze

Algierska kultura jest bogata w przysłowia. Oto niektóre z nich:

- 'Jeśli chcesz, żeby przedmiot był solidny, wykonaj go z własnej gliny.'
- 'Tylko muł odrzuca swoje pochodzenie.'
- 'Inteligentny wróg jest lepszy niż głupi przyjaciel.'

Istnieje kilka przysłów, które spotyka się również w języku polskim:

- 'Kuj żelazo, póki gorące.'
- 'Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.'
- 'Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.'

Językiem urzędowym w Algierii jest arabski - posługuje się nim około 82% mieszkańców kraju. Ponieważ Algieria była francuską kolonią, język francuski jest do dziś popularny wśród wykształconych Algierczyków - angielskim natomiast posługuje się bardzo mało osób. Znaczna część populacji mówi również w różnych dialektach berberyjskich.

czwartek, 14 października 2010

Dzień algierskiej kobiety - nie pracującej żony.

Dzisiaj zamierzam przybliżyć Wam dzień algierskiej niepracującej żony jej oczami. ;)

Ohhh już 7.00. Czas wstać bo zaraz ślubny i dzieciaki się zaczną zbierać do pracy i szkoły. Może im zagrzeje mleka i bagietke dam do przegryzienia? Nieee, lepiej wyślę starego do sklepu żeby kupił jakieś kruche ciasteczka. Zbudziłam męża, bez oporów poszedł do sklepu. Teraz czas na dzieciaki, wstały bez większych problemów. Mąż wrócił z ciasteczkami, rodzinka pochłonęła je wraz z mlekiem no i ulotnili się z domu. Zostałam tylko ja i nasz kotek. Poszłam dokonać wudu i pomodlić się 2 razy, w nocy nie wstawałam na modlitwę niestety. Włączyłam telewizor na kanał telewizji publicznej i położyłam się na kanapie. Po chwili zmęczona poranną krzątaniną zasnęłam. Obudziłam się po 10tej. Stwierdziłam, że najwyższy czas posprzątać po śniadaniu i zabrać się za lunch, bo o 12 cała zgraja czyt. rodzina zleci się na przerwę godzinną obiadową. Co by tu im zrobić...Może kurczaka i frytki i surówkę jakąś? zaglądam do lodówki, a tam nie ma niestety żadnego mięsa.. Do sklepu nie chce mi się iść, zresztą mężatce samej wychodzić nie wypada. Szanuje swojego męża i dbam o dobre imię rodziny, więc z kurczaka zrezygnujemy. Będą frytki zatopione w jajku - taki omlet. Smażę ok 4 omlety, zastawiam stół, kroję bagietki i robię surówkę. Wszystko gotowe. Pierwszy wpada najstarszy syn, od razu w wejściu wysyłam go do sklepu po kurczaka na kolację i jakiś sok do picia. Wchodzi reszta rodziny, wraca syn, jemy razem. Przy stole zawsze jest okazja żeby pogawożyć, pożartować. Jednak czas szybko mija i znów muszą wracać do swoich szkół i mąż do pracy. Znowu zostałam sama z jeszcze większym bałaganem. Jak na prawdziwych Algierczyków przystało synkowie kruszą i brudzą przy stole ile wlezie. Zabieram się za mycie naczyń i inne tego typu roboty. Następnie modlę się. Kiedy kończę, zmęczona tymi obowiązkami kładę się zdrzemnąć na godzinkę. Budzi mnie córka, która właśnie wróciła ze szkoły. Dzieciaki już są, tylko mąż ciągle w pracy. Synkowie jak to synkowie w okresie dojrzewania grzebią w lodówce w poszukiwaniu żarcia. Czas zacząć przygotowywać kolację. Zaplanowałam sobie na dzisiaj zrobić domowy chleb hubz kurczaka, ziemniaki puree, surówkę z sałaty z oliwkami i marchewką i pomidorem, oraz zupę szorbę. No więc czeka mnie nielada wyzwanie. Córka zawsze pomaga mi popołudniu w kuchni i w sprzątaniu po kolacji. Razem obieramy ziemniaki, ja uczę ją jak upiec domowy chleb. To taki czas dla nas kobietek, żeby sobie poplotkować. Wraca mąż z pracy. Kolacja już praktycznie gotowa, córa nakrywa do stołu. Jemy, śmiejemy się i rozmawiamy o wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Po kolacji chłopcy wychodzą do kolegów, mąż również. Zostaję sama z córką, sprzątamy i znowu plotkujemy. Kiedy wykończone kończymy, idziemy na telewizję. Potem jeszcze tylko modlitwa (faceci na nią pójdą do meczetu niedaleko). Córka idzie do swojego pokoju, ja również udaję się do naszej sypialni. Szukam jakiś seksownych ciuszków, maluję usta na czerwono i perfumuję się. Mąż wraca, na mój widok uśmiechnięty od ucha do ucha. I takie życie kocham. Jutro znowu taki sam dzień.

poniedziałek, 4 października 2010

Chwilowa nieobecność na blogu.

Niestety z braku czasu (studia dzienne mnie zajmują na full'a + korepetycje) prawdopodobnie nie jestem na razie w stanie napisać żadnego treściwego posta. Jednakże zrobię co w mojej mocy, by weekendami coś interesującego sklecić. Życzę kolorowych snów i udaję się na zasłużony odpoczynek ;)

środa, 29 września 2010

Kuchenne rewolucje małżonka mego. ;)

W związku z tym, iż chora jestem małżonek w kuchni gości ;) Zaskoczenie mnie ogarnia, gdyż to co ugotował było poprostu pyszne. Mianowicie zrobił pewnego rodzaju placki ziemniaczane. Podam przepis na nie, bo bardzo proste i smaczne :)

Obrane ziemniaczki należy zetrzeć na tartce o oczkach takich jak np używamy do tarcia marchewki do zupy ;) Następnie dodajemy 1-3 jajka (zalezy od ilości ziemniaków). Konsystencja powinna być w sam raz, nie może być zbyt rzadka. Następnie łyżką nabieramy gotową masę i kładziemy na rozgrzany olej. Placki nie powinny być bardzo grube, ponieważ ziemniaki w środku pozostaną surowe.

Do tych placuszków mąż zrobił coś w rodzaju sosu. Do garnka wlał odrobinę oleju, na którym to podsmażył drobno pokrojoną cebulkę i czosnek, nastepnie dodał pokrojoną w kostkę pierś z kurczaka. Gdy mięsko się podsmażyło, dolał wody, nakrył przykrywka i odstawił na najmniejszy ogień. Mięsko poddusiło się. Placuszki polewaliśmy owym sosem.

Pycha! ;)

sobota, 4 września 2010

Algieria w kadrze.

Poniżej kilka linków do stronek ze zdjęciami z Algierii:

http://www.piotrwasil.com/?foto=algieria

http://www.holidaycheck.pl/state-zdjecia_Algieria-ch_ub-lid_202.html

http://www.globtroter.pl/zdjecia/kraj/370,algieria.html

P.S. Od rana do nocy zarobiona remontem ;( wymiękam...

czwartek, 2 września 2010

Zbliża się koniec Ramadanu....

Zbliża się koniec Ramadanu. Wytrwaliśmy? Jak dotąd tak ;) U mojego męża w rodzinie jest tak, że na święto kończące Ramadan obowiązkowo muszą być nowe ciuszki ;) więc i my dzisiaj sprawiliśmy sobie nowe wdzianka (w ciuchu, ale dla nas nowe :D:D). W przyszłym tygodniu wprowadzamy się do naszej własnej kuchni ;) Podniecenie mnie ogarnia z tegoż powodu.. :P Zastanawiam się jakie algierskie danie ugotować na inauguracji kuchni :D może jakieś podpowiedzi? Łącznie z instrukcją jak tego dokonać :D:D

środa, 25 sierpnia 2010

Ramadan

Zaaferowana remontem w domku nie mam czasu posta napisać, mam nadzieję, że czytelnicy zrozumieją :D

Ale tak jak powyżej w temacie, nie o remoncie tu ma być mowa ale o ramadanie, który trwa już dwa tygodnie. Na wikipedii można znaleźć, że "Ramadan (po arabsku: رمضان, ramaḍān – per., paszto i czecz. ramzan; tur. ramazan) – dziewiąty miesiąc kalendarza muzułmańskiego. Dla muzułmanów jest święty, gdyż w tym miesiącu rozpoczęło się objawianie Koranu – archanioł Gabriel (arab. Dżibril) ukazał się Mahometowi, przekazując kilka wersów przyszłej świętej księgi islamu.

Podczas trwania ramadanu od świtu do zmierzchu muzułmaninowi nie wolno spożywać żadnych pokarmów i nie wolno pić żadnych napojów. Ostatni posiłek przed kolejnym dniem postu jedzą przed świtem, w momencie kiedy usłyszą wołanie do porannej modlitwy, powstrzymują się od dalszego jedzenia i picia. W ramadanie muzułmanie zwykle spożywają dwa posiłki – iftar po zachodzie słońca oraz suhur przed świtem."

A jak ramadan wygląda w Algierii?

Zamknięte w dzień restauracje, tętniące za to życiem w godzinach wieczornych i nocnych. Meczety przepełnione, z braku miejsca ludzie modlą się na ulicy. Atmosfera świąteczna wyczuwalna w powietrzu. Coś niesamowitego ;) Od godziny ok 14 ludzie na ulicach robią zakupy na wieczorny posiłek "iftar". Kobiety w domu zaczynają przygotowania. Algierskie domy wypełniają się różnymi zapachami. Obowiązkowym daniem ramadanowym jest zupa Shorba (coś podobnego do naszej pomidorówki). W telewizji pokazywanych jest więcej rozważań na temat religii, recytacje koranu itp. Palący muzułmanie zazwyczaj na czas postu odstawiają nałóg. Wieczorny posiłek Algierczycy spędzają raczej z rodziną.

W czasie ramadanu pozdrowienie "Salam alejkum" często zastępują "Saha ftorkum".

Na stole podczas ramadanowej kolacji nie może zabraknąć mleka i daktyli - dają siłę na cały dzień.

Posiłek można zacząć spożywać, gdy usłyszymy athan modlitwy Maghrib (jest to ok godz 20.).

Wszystkim poszczącym, wytrwałości!

czwartek, 5 sierpnia 2010

Kabylia

Kabylia. Region na wschód od Algieru. Własny język. Odrębna kultura. Poniżej krótkie
filmiki, które osobiście lubię oglądać ;)

Taniec:
http://www.youtube.com/watch?v=qVjd6kC8ul0

http://www.youtube.com/watch?v=h34JRyxzLzo&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=fyqAuWogOA4&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=ouoaAYrlKw8&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=NcmxZbfon4Y&feature=related (najlepszy jest ten koleś co tańczy koło dwóch kobiet :D)

I moja ulubiona piosenka :D
http://www.youtube.com/watch?v=bQ0ocuTVkgo&feature=related

Kobiety ubrane sa na wszytskich klipach praktycznie w tradycyjne kabylskie stroje ;)

niedziela, 1 sierpnia 2010

Algierskie wesele czyli Discovery Channel na żywo ;)


Co prawda byłam tylko na jednym i to własnym, postaram się przybliżyć odrobinkę wygląd tradycyjnego algierskiego wesela. Jest bardzo prawdopodobne, że wy będąc na algierskim weselu doświadczyliście czegoś całkiem innego, bo wiadomo, że kraj ogromny, i każdy region ma inne tradycje i obyczaje.

Ja tutaj przedstawię po krótce obyczaje weselne regionu Konstantyny, skąd to mój mąż pochodzi. Mieszka w małym miasteczku na prowincji, gdzie ślub odbywa się w domu, żadne lokale nie wchodzą w grę. Dzień przed weselem pan młody udaje się na wieczór kawalerski, na którym tańczy z kolegami, jeżdżą po okolicy samochodem z muzą na "fulla", a następnie strzelają w niebo ze strzelby. Panna młoda w tym czasie powinna spędzić wieczór przy kolacji z rodziną swojego przyszłego męża.

Na drugi dzień, czyli w dzień wesela (ślub często zawierany jest jakiś czas przed weselem -cywilny - a muzułmański również przed lub w dzień wesela). Pan młody udaje się ze swoim bratem i ojcem (jeśli ich posiada) oraz świadkiem i ojcem panny młodej do immama (muzułmańskiego kapłana) lub też to immam przychodzi do domu przyszłego męża. Po krótkiej modlitwie oraz wyrażeniu zgody przez ojca panny młodej, która nie jest obecna przy ceremonii, następuje ogłoszenia młodych mężem i żoną oraz gratulacje od osób tam zgromadzonych.Pan młody idzie się ubrać elegancko (garnitur jak u nas w Polsce ;) ).Panna młoda szykuje się już od rana, makijaż ostry, najlepiej niebieski cień do powiek i czerwone usta. Małżonka w czasie wesela zwykle przebiera się kilka razy w różne sukienky, bardziej tradycyjne oraz te mniej. Na początku jednak zakłada białą suknię oraz biały, atłasowy płaszcz z kapturem. Gdy już wszystko gotowe pan młody zjawia się u jej progu z kwiatami i zabiera w miejsce, w którym bawią się kobiety (wesele jest oddzielne dla mężczyzn i dla kobiet). Tam nowożeńcy zakładają sobie obrączki (panna młoda oczywiście złotą natomiast pan młody srebrną, gdyż noszenie złota przez mężczyzn jest w islamie zabronione). Następnie kroją razem tort, karmią się nim nawzajem, piją sok i tańczą chwilkę.Następnie panna młoda zostaje, teściowa i matka robią jej hennę na dłoniach, a pan młody na dworze wraz z ojcem i przyjaciółmi znów strzelają w powietrze. Następnie wraca po swoją żonę, wychodzą, wsiadają do przystrojonego samochodu i w korowodzie samochodów objeżdżają okolicę, trąbiąc, krzycząc itp itd. W przypadku mojego ślubu trwało to ponad godzinę. Następnie panna młoda udaje się na przyjęcie damskie, a pan młody wraz z kolegami udaje się na męską imprezę ;). Panie tańczą taniec berberyjski, tzn trzęsą brzuchami, ojjjj mają czym trząść :D. Panna młoda siedzi na swoim tronie, nie tańczy i raczej nie powinna nic jeść. Kilka razy zmienia kreacje, niektóre z nich są bogato zdobione złotem. Następnie panie wychodzą do części przeznaczonej dla mężczyzn, a więc na ulicę i tam posilają się. Panowie w tym czasie jeżdża po mieście z głośną muzyką, zatrzymują się co chwile i tańczą na środku ulicy :). Wracają na swój posiłek, gdy panie kończą jeść. Siadają do stołu, jedzą, a gdy już skończą wtedy zaczyna się maksymalna impreza. Należy dodać, że na weselu nie ma grama alkoholu, a wszyscy bawią się wyśmienicie. Gra muzyka, zaczynają się schodzić dzieci i chłopcy, faceci, którzy nie byli zaproszeni na wesele, ale tak poprostu przyszli potańczyć. O północy matka oraz teściowa udają się zrobić hennę na małym palcu pana młodego, jako symbol, iż jest on nowożeńcem. Wszyscy niezamężni panowie podkładają dłonie, gdyż jak mówi przesąd, kolejność w jakiej zostanie zrobiona im henna na małych palcach decyduje o kolejności ożenku owych panów. Po północy pan młody i panna młoda jeszcze raz zbierają gratulacje i udają się na swoją noc poślubną ;). Trzeba dodać, że po arabsku panna młoda to "arosa" i jest nią każda panna młoda, do momentu dopóki w rodzinie nie będzie nastepnej (np ja jestem już rok panną młodą, może za rok zmieni mnie inna :D).

Na algierskim weselu jest być warto, i warto je mieć (tu do pań które decydują się na związek z algierczykami a rezygują z wesela). Mam nadzieję, że w przyszłym roku brat męża się ożeni, a wówczas będę mogła bawić się na algierskim weselu, bo jako pannie młodej nie było mi dane potańczyć i potrząsać moim brzuchem ;)

Na zdjęciu tradycyjna suknia panny młodej, zdobiona złotem (i bardzo ciężka -wiem, mierzyłam) ;).

środa, 28 lipca 2010

Śmiechu warte!

Polecam filmik, naprawdę warto obejrzeć ;) szczególnie 1:23 ;)

http://www.youtube.com/watch?v=62MjfYYe63w

Muzyka c.d.

W związku z obecnością męża w domu, dowiedziałam się o istnieniu strony tylko z algierską muzyką, gdzie można tejże muzyki odsłuchać. Są tu praktycznie wszystkie piosenki, więc gorąco ją polecam!

www.douniamusic.com

Amine Titi - Sakrane 3ayane 2010

wtorek, 13 lipca 2010

Wielka radość!

Mężus wizę dostał! Po tak długim oczekiwaniu wreszcie razem ;) przylatuje za 6 dni ;)

poniedziałek, 12 lipca 2010

Algieria a terroryzm.

"Podczas podróżowania po Algierii należy być bardzo ostrożnym. Niestety, dużym problemem jest terroryzm - zwłaszcza na terenach wiejskich. Odradza się nocne podróżowanie między miastami. Należy również mieć baczenie na fałszywe blokady drogowe; terroryści w ten sposób porywają podróżnych. Wyprawy do bardziej izolowanych obszarów kraju oraz w tereny górskie powinny się odbywać jedynie w towarzystwie sprawdzonego przewodnika."

Takie informacje podają polsko-języczne strony na temat bezpieczeństwa w Algierii. Trzeba przyznać iż problem istnieje. A co najgrosze, ilość terrorystów wzrasta. Zdarzają się podłożone bomby (zazwyczaj pod posterunkami policji). Problem terroryzmu pojawia się najczęściej w lasach w wysokich górach Kabylii (północ kraju, okolice Algieru) oraz na Saharze, przy granicy z Mali. Władze Algierskie starają się walczyć z terroryzmem (sfabrykowane wybory prezydenckie rok temu były spowodowane możliwością wygrania skrajnie islamskiej partii). Al-Kaida przenosi się stopniowo na tereny Afrykańskie, w tym Algierię także.

Wklejam cytaty z wiadomości z wp.pl, z ostatnietgo roku:

"Domniemani islamscy rebelianci zabili pięć osób na przyjęciu weselnym we wschodniej Algierii, w wiosce Ghrab - poinformowała algierska agencja prasowa APS, powołując się na anonimowe źródło we władzach bezpieczeństwa."

"Osiem osób zginęło w dwóch atakach bombowych w północno-zachodniej Algierii - podał algierski dziennik francuskojęzyczny "El Watan". Obie eksplozje nastąpiły w odstępie godziny w regionie Kabylia, niedaleko miasta Bidżaja. Jak pisze gazeta, ofiary to siedmiu agentów ochrony i jeden żołnierz. Są też ranni."

"Co najmniej 10 islamskich rebeliantów zostało zabitych przez siły bezpieczeństwa w prowincji M'sila w północnej Algierii (250 km na południe od Algieru) - poinformowały lokalne służby bezpieczeństwa, cytowane przez agencję APS - pisze francuski dziennik Le Figaro na swoich stronach internetowych. Samochód, którym jechało dziesięciu islamistów, wpadł w pułapkę przygotowaną przez siły bezpieczeństwa, w okolicy miejscowości Slim, 150 km na zachód od M'sila. Według źródeł, na które powołuje się APS - rządowa agencja informacyjna - przejęto też "znaczące ilości broni". W tej samej okolicy czterech uzbrojonych islamskich bojowników zostało zabitych w nocy z 17 na 18 grudnia. W ostatnich tygodniach, według sił bezpieczeństwa, ponad 30 rebeliantów zostało zatrzymanych w różnych regionach Algierii."

"Siedmiu algierskich policjantów zginęło, a dwóch zostało rannych w zbrojnym starciu w górzystym regionie Kabylii na wschód od Algieru - poinformowały algierskie media i władze"

Udając się do tego kraju, najlepiej podróżować z zaufanymi osobami. Wojsko patroluje każdą drogę, ale bezpieczeństwa nigdy za wiele.

Mimo tych wszystkich podanych przeze mnie informacji, warto Algierię odwiedzić i zwiedzić ;)

Hijab i Algierki.


Na algierskiej ulicy można spotkać wszystkie style zaowalowanych kobiet, oraz takie, które stronią od zasłaniania się. Jednakże niewielki procent Algierek odsłania włosy -są to zazwyczaj młode dziewczyny, lub kobiety wyglądające na "zeuropeizowane", ze względu na styl ubioru. Zdecydowana większość kobiet nosi hijab (dla osób niezorientowanych hijab jest to chusta zasłaniająca włosy - jeśli mówimy o przedmiocie, gdyż hijab to tak naprawdę skromność także wewnętrzna). Tak więc możemy spotkać kobiety z zakrytą twarzą (niqab) i w abayach (długie płaszcze-suknie nie wiem jak to określić, bo są różne rodzaje owych abaji, tu przykład jednej z nich: https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBy4QpWMRmcKR7PlfpNBUTwyq2dmZVXdxnxxjEbgL2xSOX1ac-tZ54KYd3aBs5W6Qn1EZlv88iFqV5Ci4D937JfXx0q8oRjkFmO9cdIxeb2e6RVv6-NRRDKwQpMhRgRZOqS62mOQqMe1yv/s400/black+and+white+long+coat+with+embroidery,+striped+hijab.jpg) oraz ubierające czadory lub khimar. Powyżej zdjęcie klasyfikujące muzułmańskie kobiece nakrycia głowy. W Europie kobiety zakrywające włosy lub nawet i twarz, są postrzegane przez niemuzułmanów jako ciemiężone, zastraszane, ale to wcale nie jest prawdą. Owszem, zdarzają się rodziny, gdzie córki lub siostry są zmuszane przez mężczyzn do zakrywania włosów, ale to sporadyczne przypadki. Większość kobiet robi to dla Boga. Są szczęśliwe i napewno nie ciemiężone ;)

Krótki filmik-wywiad z 3 muzułmankami: niqab, hijab or nothing. Polecam!

http://www.youtube.com/watch?v=eXzUuKdfnRE

1 2 3 viva L'Algerie!


Football, Piłka Nożna, Fussball, Le Foot - jak kto woli ;)

Dla algierskich dzieci a także młodziezy piłka jest wszystkim. Śmiało można powiedzieć, że football jest tam sportem narodowym ;) Każdy młody chłopak kopie - na ulicy, na miejskim boisku, a najmłodsi nawet w domu :)

Wszyscy obywatele są zainteresowani piłką, gdy gra drużyna algierska -kobiety i dzieci także, cała rodzina włącza telewizor gdy ma odbyć się mecz. Mężczyźni oglądają często mecze w restauracyjkach i kafejkach razem, krzesła wręcz stoją na ulicy, bo nie mieszczą się już w środku. Algierska drużyna odniosła wielki sukces - zakwalifikowała się do Mistrzostw Świata. Wygrana Algierii, to jak święto narodowe w tym kraju.

A więc, drogie żony/dziewczyny/narzeczone Algierczyków - wybaczcie im tą miłość do piłki i godziny spędzone na oglądaniu meczów ;) To sprawia im radość i satysfakcję.

P.S. Na zdjęciu Zine Eddine Zidane - po części Algierczyk, grający w drużynie Francji, zawodnik praktycznie idealny ;)

środa, 7 lipca 2010

Algierskie jeżdżenie samochodem.


Odrobinkę inne niż w Polsce :D:D:D jak widać na załączonym tutaj obrazku, jest to dość ciekawy styl podróżowania samochodem :D

Na światłach jeździ się tylko w nocy. I to na postojowych, lub żadnych o zmroku :P Na informację, że w Polsce jeździ się na światłach cały rok i cały dzień, szwagier był w ostrym szoku :P

Taksówki są bardzo interesujące. Żółte jak z NY. Wiele z nich to kombiaki, które mają zamontowane siedzenia w bagażniku tak, aby zmieściło się 2-3 osoby więcej ;)

Jazda prywatnym i własnym samochodem jest zależna od kierowcy. Jechałam z jednym szwagrem, który jeździ powoli i uważa, z drugim który szaleje, a wypadków i stłuczek jego nikt nie potrafi zliczyć; oraz np z kolegą, który grzał 160 km/h. Swoją droga ten kolega przywioził z moim mężem nasz piętrowy tort weselny. Droga to była odrobinę dziurawa, pełna "garbów" i liczyła ok 25 km, więc mężulek napocił się, żeby tego torta utrzymać na kolanach przy prędkości 160 km/h i takich dołach :P

Autobusy to inna bajka. Jeżdżą jak chcą :D tzn nie wypowiadam się jak jest np w Algierze jeśli chodzi o komunikację miejską bo nie wiem. Mam na myśli busiki jeżdżące między miasteczkami. Jedzie wtedy, gdy albo jest komplet pasażerów, ewentualni 3-4 wolne miejsca :P Bywało, że odjeżdżaliśmy od razu, a bywało, że siedzieliśmy w autobusie godzinę czekając na słońcu. Oczywiście busiki owe nie są klimatyzowane. Ci, którzy w Algierii byli domyślają się pewnie, że mowa o tych seledynowo-białych busach, których większość ma nazwę "Islamic voyage" :P

Ciężarowki na drodze, to zazwyczaj stare, mało co nie rozpadające się samochody. Jadą wyjątkowo wolno, każdy chce je wyprzedzić. Często nie mają maski :D tzn spotkałam się wiele razy z tym, że silnik po prostu był na wierzchu, niczym nie zasłonięty :P

Kierukowskazy, pierwszeństwo przejazdu, przechodzenie pieszych przez ulicę, to wszystko i wiele innych rzeczy na drodze żyje własnym życiem i innym prawami niż kodeks drogowy :P

Pieszy przechodzi wszędzie, gdzie chce. I kierowca się zatrzymuje bez gadania, jak mu nawet na kilku pasmowe drodze przełazi koleś zatrzymując ręką samochody. Jest to jak najbardziej normalne.

Swoją drogą, gdy byłam w Algierze, nie mogłam uwierzyć, że na pięcio pasmowej drodze, jest około 6-7 rzędów samochodów :P poustawianych pod różnymi kątami, kierowcy wciskają się jak mogą. A między tymi samochodami są jeszcze piesi :D Dodam, że na ulicy tej był oddzielny pas dla policji, karetki itd, i oddzielny dla smaochodów, które mają min 4 pasażerów (albo 3- nie pamiętam dobrze). Wszystkie pasy były zastawione. Korek ogromny, nie wiem jak miałaby tam karetka przejechać, rowera by tam już nawet nie wcisnął, a co dopiero karetki :D

Poza tym na rondzie jest inaczej niż np w Polsce. U nas kierowca będący na rondzie ma pierwszeństwo, tam jest odwrotnie. Ten co wjeżdza ma. ;)

Podsumowując, dla Europejczyka algierskie drogi byłyby zaskoczeniem. I to dużym ;)

poniedziałek, 5 lipca 2010

Algierska muzyka.

Jest kilka piosenek Algierskich które uwielbiam. Ogólnie ich muzyka jest superowa. Nie wiem jak ją określić...aż chce się bioderkiem ruszyć :D

http://www.youtube.com/watch?v=dCfVkU2KNus

A tu wersja remixu, kojarzy mi się z jazdą samochodem, bo ciągle tam ją słyszałam :D

http://www.youtube.com/watch?v=oJt6HdFNkeM&feature=related

A tutaj coś bardziej sentymentalnego. Tekstu piosenki nie jestem w stanie przetłumaczyć, gdyż jest to w języku Kabylów, którego niestety mój mąż nie zna na tyle. Wiem jedynie, że jest to związane z nieszczęśliwym Kabylem.

http://www.youtube.com/watch?v=JP2bxNN3b_k

Sahara cd.


Słonik z Illizi. I jak tu nie kochać Matki Natury ;)

Sahara c.d.




Miasto Adrar - pustynia Saharyjska

Zdjęć ciąg dalszy.


Zachwycają mnie miasta Saharyjske, niestety dotąd widzane jedynie na zdjęciach. Za rok planuję wyprawę na pustynie ;)

Trochę zdjęć.


No tak. Obiecałam zdjęcia jeszcze w lutym :D Na zdjęciu - moja kochana od lutego Constantine ;) Byłam tam tylko raz, a tęsknić już zaczęłam wyjeżdżając z niego :(

Punktualność.

Sprawa nieznana większości Algierczyków. Rzecz absolutnie obca. Termin nieprzyswajalny. Czasem wręcz zastanawiam się, po co komu w tym kraju zegarek. Przytocze może tutaj kilka sytuacji, które sama doświadczyłam.

Trzeba ustalić w urzędzie datę ślubu cywilnego. "Jutro kochanie rano wstanę i to zrobię". No więc nastawiam ja budzik, co by go zbudzić o odpowiedniej porze. Słyszę: "No po co to włączyłaś? Weź wyłącz, chce spać". "Miałeś iść do Urzędu!"."Wiem pójdę popołudniu". OK. Popołudniu, no problem. Godzina 12.00. "szanowny" wstaje. Kąpiel, lunch, odrobina TV...13.00 pytam "Kiedy pójdziesz?". "Hmmm no zaraz, bo do 14 mają przerwę w pracy chyba". Poszedł wreszcie o 15.00. Wraca po jakimś czasie, że nie ustalił daty, bo zapomniał jednego dokumentu i niestety nie zdarzy go już dzisiaj donieść.....No coments...Na drugi drugi dzień sytuacja podoba, wyszedł około 12.00, z kompletem dokumentów tym razem.

Sytuacja kolejna. Wstajemy koło 10 rano (stosunkowo wcześnie :D). Zapada decyzja już dzień wcześniej, iż jedziemy nad morze połazić. Ja z moją mamą gotowe już o 10.30 do wyjścia, nawet buty założone. Mąż z bratem tak się zbierali.......że wyjechaliśmy po 14stej. Nad morzem byliśmy o 18....bo zahaczyliśmy o jeszcze jedno miejsce....Momentalnie zapadł zmrok...."super"....Komentowac chyba tego zbierania nie muszę prawda?

Umówić się z nimi na jakąś godzinę, to dość duże ryzyko, że się będzie musiało trochę poczekać...Im się poprostu nie spieszy. Często zazdroszczę im tej beztroskości. My, żyjemy w pośpiechu....Tam pośpiech jest raczej nieznany ;)

Długa nieobecność.

Mojej długiej nieobecności chyba nic nie może usprawiedliwić :P Ale to wszystko dlatego, że sesja, walka o kartę czasowego pobytu dla męża, i wielka, ogromna wręcz tęsknota za Algierią i jej jednym mieszkańcem ;) Nadchodzą wakacje, ten tydzień jeszcze mam praktyki z uczelni. Za 2 tygodnie prawdopodobnie zjedzie mój ukochany ;) Mówię "prawdopodobnie" bo do końca nikt nie wie jak z tym jest :P

Chciałabym tym razem zmienić odrobinę konwencję bloga, i nie opisywać tego co się działo dzień po dniu, ponieważ zwyczajnie już nie pamiętam ;) Postaram przybliżyć się pojedyncze sytuacje, jakieś problemy typowo "algierskie" :P

Pozdrawiam ;)

wtorek, 23 marca 2010

I znów Polska...

Wróciłam dwa tygodnie temu. Niestety sama, mąż wizy nie dostał, komentować tego nie będę, bo po cóż się denerwować ;) Nie wiem od czego zacząć, może od przeprosin, że przez te 2 tygodnie nie miałam kompletnie czasu tu zajrzeć, ale nadrabianie nieobecności na studiach może być absorbujące. Postaram się nie zaniedbywać bloga i opisywać zjawiska Algierii bliskie.

Po powrocie z trzeciej wyprawy dodam, że kocham Algierię. Jeszcze bardziej ;)

czwartek, 18 lutego 2010

Afryka dzika, dawno odkryta...ALGIERIA welcome to!

W związku ze strajkiem w Lufthansie lecę już w sobotę (teraz jest czwartek godz 21:34) ;) to mój ostatnio post przed wyjazdem. Po powrocie zapewnie dużą ilość zdjęć ;) POZDRAWIAMMMMM

poniedziałek, 15 lutego 2010

Dzień trzeci (czwartek 13.08.09).

Do ślubu został jeden dzień. Hmmm nie pamiętam dokładnie co się wydarzyło, ale ciągle trwały jakieś przygotowania do ślubu. Pamiętam, że zjechały się ciotki z dziećmi...No i oczywiście wszyscy chcieli mnie poznać, a ja w tym czasie śmigałam samochodem ze szwagrem tzn ja za kierownicą :D:D hardcor :D ale w końcu polskiej żonie można wybaczyć taki nietakt ;)

Chekchouka (szekszuka) :)


Chekchouka to naprawdę smakowite danie algierskie (robię często w domu). Postaram napisać się przepis z głowy, mam nadzieję, że jeśli ktoś wypróbuje przepis, nie okaże sie on klapą :)



Składniki:

-4 duże cebule (najlepiej młode, chociaż w Algierii robią z czerwonej cebuli, z praktyki wiem, że nada się każda, młoda jest poprostu smaczniejsza);
-3 średnie jajka;
-2-3 pomidory (zależy od wielkości);
-sól i pieprz do smaku.

Sposób przygotowania:

Cebulę przekroić na pół, a potem w plastry. Pomidory zetrzeć na tarce (takiej którą np trzemy ziemniaki na placki tarte, nie jak marchewkę do zupy :P). Cebulę wrzucić na rozgrzaną patelnię (najlepiej teflonowa, nie dodajemy oleju!). Smażymy, aż będzie całkiem miękka, dodajemy starte pomidory i tak smażymy ok 2-3 minut. Wbijamy jajka i smażymy, jak naszą jajecznicę. Dodajemy pieprzu i soli do smaku. Sposoby podawania są różne, w domu z braku czasu jem po prostu z chlebem, a w Algierii z frytkami oraz sałatką z sałaty zielonej, sosu vinegret i innych warzyw (pomidor, ogórek, marchewka, cykoria).

SMACZNEGO!

Na zdjęciu: jedna z sałatek wykonywanych przez szwagierki, podobnie jak ciastka, czysta sztuka ;)

niedziela, 14 lutego 2010

Dzień drugi, czyli przygotowania do wesela.



Zaczął się pracowity dzień trzeci. Musiałyśmy zameldować się na policji, udać do urzędu w sprawie ślubu, pomóc w przygotowaniach (ciasteczka itp itd), poszukiwania sukienki, wybór obrączek itddddd...Całe mnóstwo rzeczy do załatwienia.
Może zacznę od policji. Panowie policjanci oczywiście bardzo mili. Aby nas zameldować, musieli znać wszystkie dane :) No i tu zaczęła się jazda z długimi nazwami polskich miast, nazwiskami i imionami, które pan policjant próbował kaligrafować po arabsku :D Skreślał, przekreślał i poprawiał, cała kartka namazana ;) heh sytuacja przypominała tą z filmu "Jak rozpętałem II wojnę światową".. ;) "Grzegorz Brzęczyszczykiewiczzzzz" ;) Rozbawione tym akcentem udałyśmy się do urzędu.

Oczywiście nie wysiadałyśmy z samochodu :) H. sam poleciał zapytać, kiedy udzielą nam ślubu (planowaliśmy religijny na piątek, a była środa :D). Zostałyśmy w samochodzie z jego kolegą, który nawiasem mówiąc jeździł sobie jakby nigdy nic tak ok 140 km/h ;) bez zważania na jakiekolwiek inne przepisy typu pierwszeństwo przejazdu :P (ostra jazda bez trzymanki). Okazało się niestety, że w Algierii wziąść ślub z cudzoziemką to nie taka prosta sprawa.... Trzeba złożyć wszystkie dokumenty a potem (!) czekać ok 3 miesięcy na zezwolenie ministerstwa na ślub! No więc cywilnego nie będzie! Szybka decyzja, że muszę znowu przyjeżdżać za ok 3 miesiące, czyli w grudniu, na ferie świąteczne.

Poszukiwania sukienki ślubnej w Algierii to chyba nic gorszego jak dla osoby, która ma 184 cm wzrostu, gdzie przeciętna Algierka ma 165-170 ;) Do tego jak się ma trochę tu i ówdzie to porażka murowana. Nie znaleźliśmy niczego. W końcu wypożyczyliśmy gorset z wypożyczalni, a spódnicę uszyła w ciągu kilku godzin jego siostra ;)

Co do obrączek, to ciekawostką jest, że panna młoda wybiera złotą, a pan młody srebrną. Pan młody płaci za obrączkę narzeczonej, która to obrączka jest jak pierścionek. Algierki wybierają baaardzo wielkie pierścionki, które są bardzo kosztowne (złoto jest tam popularne ale drogie). Natomiast panna młoda płaci za obrączkę narzeczonego, która jest srebrna i nawiasem mówiąc, kosztuje 4-5 euro ;) A więc panna młoda ma taniej :D. Poza tym, obrączki w Algierii nosi się na palcu serdecznym lewej dłoni, nie tak jak w Polsce, na prawej.

Ciasteczka. Pieczone przez moje szwagierki to prawdziwa sztuka. Ozdabiane jadalnymi perełkami, brokatem, w kształcie pomarańczy, różowe, pomarańczowe, zielone, poprostu magiczne ;) Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Byłam po poprostu pod wrażeniem tego, że potrafią upiec coś takiego i w tak ogromnej ilości. Niesamowite!

Na zdjęciach powyżej:
-gąbeczki ozdabiane przeróżnymi rzeczami, specjalnie wykonane przez szwagierkę na stół na wesele, żeby goście mieli w co wytrzeć mokre ręce;
-owe ciastka ;) dokładnie różowe sakiewki, w których w środku był sezam z miodem a na wierzchu jadalny brokat i perełki. Pycha !

piątek, 12 lutego 2010

Pierwsze spotkanie z rodzinką.



No i weszliśmy do środka, gdzie czekała na nas mama, tata, dwie siostry, bratowa i jej synek (ten na zdjeciu :)). Przywitaliśmy się, zaprosili mnie i mamę do salonu. Tak się złożyło, że ci, co mówili po angielsku wyszli na chwilkę i zostałyśmy z arabskojęzyczną mamą i siostrą :P Siedziałyśmy tak z 5 minut tylko sie do siebie uśmiechając (teraz śmiać mi się chce z tej sytuacji) :P. Poszłam się wykąpać, po tak długiej podróży, a w między czasie podano obiad. Mmmmmm przyności! Raczej wszystko co podają do jedzenia mi smakuje, pojedyncze przypadki, że aż mi się chce zwrócić zawartość poprzedniego posiłku :). Zaproponowali nam wyspanie się poobiadowe, no ale jakby to mogło być możliwe, skoro na spotkanie tego faceta tak długo czekałam ;), więc absolutnie nie śpię. Upał jest wszędzie, naprawdę lato w Algierii potrafi być męczące, są dni, kiedy nie ma wiatru wogóle i słońce konkretnie grzeje. No to byłoby chyba na tyle mojego pierwszego dnia w Algierii. Dotarłam do celu, mimo ostrzeżeń rodzinki dalszej, że napewno mnie zabiją albo porwą dla okupu :P Jednak wciąż żyję.

Zapomniałam dodać, że właśnie 11 sierpnia mi oświadczył mi się mój teraźniejszy mąż :P

czwartek, 11 lutego 2010

10 sierpnia 2009, czyli mój pierwszy lot samolotem i lądowanie na algierskiej ziemi.



Poniedziałek, 10 sierpnia. Po kilku miesiącach szykowania się do wyprawy razem z mamą, wreszcie to, o czym śniłam się stanie. LECĘ! Mieszkamy 260 km od Warszawy, a samolot był o 13, więc busa miałyśmy o 4.30 rano. Oczywiście na miejscu byłyśmy po 8 rano :D:D To nasz pierwszy raz, więc bałyśmy się, że nie zdąrzymy :) Odebrała nas moja forumowa koleżanka, przygarnęła pod swój dach na parę godzin. O 11 nadałyśmy bagaż, przeszłyśmy wszelkie kontrole i już czekałyśmy pod bramką ściskając karty pokładowe :) Niestey, tak mało osób z Polski leci do Algierii, że nie ma bezpośrednich samolotów :( Postanowiłyśmy lecieć Alitalią, bo miała wówczas najkorzystniejsze ceny, co oznaczało, że przesiadka będzie na lotnisku Fiumicino w Rzymie. Wsiadłyśmy do samolotu. Ale byłyśmy podniecone! Pierwszy raz samolot! Lotnisko!

Panowie stuardzi byli bardzo mili i przystojni. Wylądowaliśmy bez problemu w Rzymie. Miałyśmy czekać na przesiadkę 8 godzin...więc powoli, bez pośpiechu udałyśmy się w strefę wizową lotniska. Przeszłysmy kolejną kontrolę i czekałysmy na dłuuuuuugim korytarzu, pełnym Arabów, Azjatów i Murzynów. Poznałyśmy młoda Algierkę, miała 23 lata i nazywała się Sara ;) ciągle ją pamiętam. Była zaskoczona, że jestesmy tak odważne, iż jedziemy do Algierii na zaproszenie faceta, którego znam przecież tylko z internetu :) Zaoferowała swoja pomoc oczywiście, ja miałam nadzieję, że nie będzie potrzebna. W związku z tym, że w lecie, czas w Algierii jest inny, tzn godzina w plecy, wylatując o 23:55 lądowałyśmy o 23:55 również :) No i jesteśmy w końcu, po tylu godzinach podróży na algierskiej ziemi. Czekamy w kolejce, do odprawy paszportowej. Przeszłyśmy. Idziemy odebrac bagaz, Sara którą poznałyśmy ciągle nam towarzyszy. Powiedziała, że często zdarza się, że w Algierii gubi się bagaż, a jak ktoś miał transfer to już wogóle. Zaczynamy się stresowac, wszyscy ludzie odebrali bagaż i już poszli, a naszego nawet nie widać! Powoli juz zaczynam myśleć, że napewno się zgubił, ale nic nie mówię, żeby nie stresować mamy :) Uffff wreszcie wyjeżdzają na taśmie nasze walizki.

Wychodzimy na halę lotniska. Szukam wzrokiem faceta, na którego spotkanie tak długo czekałam, ale nikogo nie ma! Mama stoi w jednym miejscu z walizami i z Sarą, która proponuje nam rozmowę z jej algierskiego numeru, ale ja mówię, że przejdę się po lotnisku w tą i spowrotem. Nikogo jednak nie ma! Wybiegam przed lontisko, myslę, może wyszli się przewietrzyć, mama mówi, że może pojechali już (on i jego bracia) bo tak długo nas nie było (sprawa z bagażem). Zaczynam panikować, że ktoś, komu ufałam wystawił mnie! Idę ostatni raz przez całą długośc ogromnego lotniska. Nagle poczułam czyjś wzrok na sobie i automatycznie się zatrzymałam. Odwracam się, i widzę to, na co czekałam tak długo. Stoi ON, z bukietem biało-czerwonych róż :) Podeszli jego bracia, przywitali się i wyszliśmy z lotniska. Czekały na nas dwa samochody, w jednym jechało jego 3 braci, a w drugim ja, mama, On i jego kolega, który był kierowcą. Przed nami daleka droga, 600 km. Zmęczone, ledwie żywe, spędzamy 10 godzin w samochodzie. O 10 rano dojeżdżamy do rodzinnego miasta H. - Ksar Sbahi (blisko Oum El Bouaghi). Wysiadamy z samochodu. Teraz przychodzi największy stres, spotkanie z potencjalnym teściem i teściową....

Witam!

Witam wszystkich was na początku istnienia mojego bloga ;) Jego głównym założeniem jest krótkie przedstawienie Algierii (krótkie, ponieważ aby było długie trzeba w Algierii mieszkać całe życie ;) ). Postaram skupić swoja uwagę na tym przepięknym, muzułmańskim kraju, więc nie obrażajcie się, jeśli posty będą odrobinkę hmmmm nooo eee lubię offtopowac :D:D ;). Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zabieram się za konstruowanie pierwszego posta ;)